WYTWÓRNIA: Jasień
WYDANE: 18 maja 2016
AUTOR: Grupa Etyka Kurpina
INFORMACJE O ALBUMIE
Przedsmak Montevideo mieliśmy już przy okazji #prezentów, czyli cyfrowego albumu, który Adam Frankiewicz przygotował dla swoich przyjaciół, a dla każdego z nich dedykował jeden z sześciu utworów. Po kilku miesiącach i dziesiatkach koncertów przyszedł czas na długograja Frankiewicza, który ponownie pod szyldem Grupa Etyka Kurpina tworzy swoje ambientowe opowieści. Historie utrzymane raczej w monochromatycznych barwach niż pstrokatych kolorach, jak te na tęczowej okładce.
Frankiewicz Montevideo oparł w głównej mierze na długich syntezatorowych melodiach, na które skrupulatnie narzuca przeróżnej maści odgłosy, dźwięki i przeszkadzajki. Czasami są to drone’owe motywy, jak w końcówce otwierającego kasetę „Mahines”, które mocnym akcentem roztacza wokół siebie muzyczną głębię, czasem są to rapowe sample, jak w „Ricie”, gdzie hiphopowy bit i nawijka wchodzą w interakcję z kościelnymi organami (field recording? Adam Frankiewicz sam dograł te partie?), choć trzeba przyznać, że trochę irytująco nieudolnie, tworząc nietrzymający się kupy rozgardiasz. Czasami będą to też odgłosy metalicznych flipperów, uderzających i zgrzytających w najlepsze w tytułowym „Montevideo”. Glitchowe, porwane faktury pojawiają się w najciekawszym na kasecie „3X3”, które szybko przechodzą w uregulowaną i pulsującą hipnotycznie rytmikę, by w samej końcówce Frankiewicz rzucił synthy na delayu i tak dotrwał do ostatnich sekund. To tutaj dzieje się najwięcej z całego Montevideo.
I gdyby chcieć rozbijać wydawnictwo na poszczególne utwory, doszłoby się do wniosku, że jest to materiał bardzo nierówny i to nawet w pojedynczych kompozycjach. Wydaje się, że Adam Frankiewicz przekombinował, dorzucając czasem za dużo elementów do poszczególnych kawałków, szukał optymalnej formy. Czy ją znalazł? Raczej nie, Montevideo jawi się jako zlepek pozycji zróżnicowanych, o przeróżnych dźwiękowych fasadach, a tym, co scala całą kasetę, są te ambientowe fundamenty. Czasem zbyt monotonne, czasem wręcz bardzo ładne. Ale niespójne.