AUTOR: DIIV
WYTWÓRNIA: Captured Tracks
WYDANE: 26 czerwca 2012
INFORMACJE O ALBUMIE
Przypuszczam, że Zachary Cole Smith kilka miesięcy temu zaszył się w mieszkaniu na Brooklynie, posmakował The Chameleons, Echo & the Bunnymen i pomyślał – Tak! To jest to. Później założył zespół DIIV (nazwa hołduje kawałkowi „Dive” Nirvany) i postanowił nagrać płytę. Wszystko pięknie, jednak jest jedno ale…
Album otwiera „Drunn”, instrumental oparty na ciepłej linii basu. To miły wstęp do tego, co może nadejść. Ale idąc dalej widzisz tylko wspomnienie minionych wakacji i czujesz senność jak po ostatnim łyku wina, zanim powiesz – dobranoc. Jest tu co prawda kilka mocnych momentów, ale ciężko oceniać całość tylko na tej podstawie. Kluczowym instrumentem, który właściwie jest dla mnie królem tego albumu, jest gitara basowa. Kilka pierwszych sekund, gdy słychać sam bass w „Air Conditioning” zapowiada się intrygująco. Podobnie jest z „Doused”, który niestety w połowie zaczyna nudzić.
Mimo wszystko eklektyczne dźwięki spłodzone podczas słonecznych dni lata, raczej grzeją, niż ziębią. Z drugiej strony wszystkie te gatunki, od których DIIV zaciągnął pożyczkę, sprawiają wrażenie trochę przekombinowanej całości. W najlepszym wypadku można domniemać , że jest to dbałość o szczegóły, przywiązująca przypadkowego słuchacza. Oshin nie skupia się na doskonaleniu jednej szczególnej estetyki, tak jak wiele przełomowych albumów. Pełno tu starannie spreparowanych melodii, balansujących między chwytliwym popem, new-wave’owym przypływem czy shoegaze’em. Ale co z tego, jeśli trzynaście kawałków brzmi niemal identycznie?
„How Long Have You Known?” i „Follow” to prawdziwe popowe perełki, kojarzące się z dokonaniami Real Estate czy Beach Fossils. Miło się tego słucha, ale brak tu elementów zaskoczenia, jakichś punktów zaczepienia na dłużej.