NIGDY NIE JEST ZA PÓŹNO NA ODWAŻNY DEBIUT, SZCZEGÓLNIE GDY RODZI SIĘ ON Z SZACUNKU DO MELODII I HARMONII.


AUTOR: Barbara Wrońska
TYTUŁ:  Dom z Ognia
WYTWÓRNIA: Kayax
WYDANE: 
9 lutego 2018


Kiedy na swój pierwszy solowy album decydujesz się po blisko piętnastu latach aktywności scenicznej, to znaczy, że coś ważnego w twoim życiu zmieniło się pod wpływem chwili lub w wyniku dojrzałej ewolucji dochodzi do głosu refleksyjna część twojej duszy. W przypadku Domu z Ognia właściwa odpowiedź leży gdzieś pośrodku obu tez, ale wystarczy wsłuchać się w singlowy refren – teraz jest najlepszy czas, żeby w skrzydła puścić wiatr – aby wiedzieć, że właściwy moment właśnie nastał. Teksty Basi Wrońskiej jeszcze nigdy nie były tak bardzo osobiste i kobiece. Pamięć nie jest już tak poszarpana i ulotna jak brzegi czarno-białych zdjęć, a historie snute przez autorkę mają swój początek i koniec, są kompletne.

Nie sposób rozpocząć rozważań nad albumem Wrońskiej, nie skupiając się na tekstach. Ładunek emocjonalnej wrażliwości, jaki otrzymujemy w zaledwie dziesięciu krótkich kompozycjach, jest nie do przeważenia. Paradoksalnie, wysokich lotów poetyckość staje się tu zaletą i wadą. Intymne teksty przysporzą autorce dziesięciu nowych, wyczulonych na piękno słuchaczy, ale pozbawią szans na pozyskanie stu innych – oczekujących chwytliwych refrenów i alternatywnego, prostszego przekazu, o który artystka ociera się na płycie kilkukrotnie („Nieustraszeni”, „Prosta Droga”). Nie oddaje jednak sterów w producenckie progi Macuka czy Borsa. Brzmienie i kształt kompozycji to w stu procentach praca Barbary Wrońskiej, która stawia na umiarkowaną nowoczesność z wyraźnym haustem klimatów retro i ukłonem w kierunku tradycji polskiej piosenki. Do głosu dochodzą więc nostalgiczne nuty pianina („Dom z ognia”, „Blask”), a nawet instrumenty dęte („Rozmowa”). Ujawniają się inspiracje bigbitem („Nie czekaj”) oraz popową ekstraklasą sprzed co najmniej czterech dekad („Prosta droga”).

Dla wiernych słuchaczy zespołu Pustki samowolne oddalenie się wokalistki od formacji macierzystej może okazać się nie do przeskoczenia. Tempa kompozycji dostały solidnie po hamulcach, przebojowość wyparowała. Niewiele punktów stycznych odnajdą tu także osoby zasłuchane w transowo-dancingowe kompozycje z ostatniego albumu Ballad i Romansów. Dom z Ognia to droga przez całkiem nowy system poznawczy – odrębną wrażliwość, która ma jednak jasno sprecyzowany cel i styl. Artystka nie zabiega o miejsca w rankingach słuchalności rozgłośni radiowych, proponuje album przepełniony doświadczeniem i stanowiący punkt zwrotny w swojej artystycznej karierze.

NASZA SKALA OCEN (K L I K!)

A JAK OCENIAMY?
FYHOWA OCENA
%d bloggers like this: