Ms. No One opowiadają o swoim najnowszym albumie Backseat Stories, rozkładając go na czynniki pierwsze, utwór po utworze.


„OSIEDLA”

Sławek (elektronika): Kiedy spotkaliśmy się na próbie, to był jeden ze spontanicznych pomysłów. Rozwinął się tak szybko, że właściwie mieliśmy pełną formę utworu w ciągu jednego wieczoru. Uwielbiam ekspresyjną solówkę Sosnowego saksofonu. Wieje obłędem. Z ciekawostek, tytuł roboczy to „Trupi odór”.
Łukasz ( perkusja): Uwielbiam paradiddle i właśnie tutaj, dzięki Adamowi, który zaproponował fajny, motoryczny bas, wrzuciłem ich całe mnóstwo.Tak, ten numer to jedna wielka paradiddle’a.

„SOME OF THIS WAS”

Krzysiu (gitara): Asia ma dość autorski patent na układanie akompaniamentów gitarowych do szkiców piosenek. Podczas gdy większość osób zmienia palce na gryfie, ona… przestraja struny. Fajnie, bo brzmi to całkowicie inaczej. Mniej fajnie, bo w mnogości alternatywnych strojeń stanowimy powoli poważną konkurencję dla Sonic Youth. I choć w większości przypadków utwory w swoich wersjach finalnych odbiegają od pierwowzorów, to „Some Of This Was” do dziś gramy z rozstrojoną gitarą.

„LIVING GHOST”

Łukasz: Jeden z pierwszych utworów, jaki zrobiliśmy wspólnie. W zasadzie zanim do niego siedliśmy, postawiliśmy sobie za cel, że spróbujemy zrobić piosenkę, o którą nikt by nas nie podejrzewał. Taką w kontrze do tego, co do tej pory tworzyliśmy. Więc pierwsze, co przyszło mi do głowy, to ta charakterystyczna stopa. Adaś fajne chwycił ten klimat i zrobił do tego „wesołą” partię basową. Potem Asia wrzuciła ten synth sitarowy, Krzysiu dodał mocy gitarami, a Sławek przestrzeni elektroniką. I gotowe.

„FUEL”

Sławek: Pamiętam, że wokal zaśpiewany przez efekt gitarowy rozłożył mnie na łopatki, brzmi jakby docierał z drugiej strony lustra.
Asia (głos, piano): Zwyczajowo z dość „pogodną” melodią idzie w parze dość mroczy tekst. Jak mówią chłopaki, na szczęście w tej piosence mój wokal jest mocno przetworzony i jest szansa, że treść nie dotrze i słuchacz nie zorientuje się, że to jednak naprawdę ponura sprawa.

„PAGE 114”

Asia: Kolejne potwierdzenie tego, że najlepsze piosenki przychodzą totalnie nie w porę i szybko.
Adaś: Mieliśmy próbę przed koncertem z Melą Koteluk we Wrocławiu. I ponieważ panom akustykom zwyczajowo się nie spieszyło, no to zaczęliśmy sobie coś tam plumkać. Asia nie powiedziała nam, że to nagrywa. A potem po powrocie na próbie nam to puściła. Myślę, że po godzinie piosenka była gotowa.

„ONE MINUTE STORM”

Asia: Ta piosenka weszła na album jako przedostatnia. Jest urokliwa i krótka, więc teoretycznie prosi się, żeby ją rozbudować. Ale każde z nas po wysłuchaniu wersji z samą gitarą stwierdziło, że absolutnie nie będziemy nic więcej dokładać. Że wszystko, co mam być, już jest na tym nagraniu.

„WTEDY”

Sławek: Zwany potocznie „Jelonkami” jest jednym z najstarszych utworów na nowej płycie, osobiście mam słabość do gitarowych plam, które zaserwował tu Krzysiu.
Łukasz: Jeden z moich faworytów na tej płycie. Szkoda, że tak ciężko przekonać Asię do grania go na żywo.

„VIRGINIA”

Sławek: Utwór „cicha woda”. Z początku wydaje się mieć zbyt wiele kontrastujących elementów, ale po osłuchaniu daje sporą satysfakcję. Dzięki miksowi Piotrka Gruenpetera całość brzmi pełniej i mocno.
Adaś: Zdarza mi się, że muszę walczyć, żebyśmy grali ten utwór na koncertach. Ma fajny puls w początkowej fazie, a potem wszystko napieprza, nóżka tupie, łepetyna chodzi i następuje moment, w którym zapominam, że gram na instrumencie, tylko słucham.

„MOSS SONG”

Asia: Na trasie między Katowicami a Wrocławiem, mniej więcej w połowie, jest jedna stacja benzynowa. Dość często ostatnio przemieszczamy się tą drogą i z lekkim sentymentem zerkam zawsze w jej stronę, bo właśnie tam, przez niejako chęć zabicia czasu – koledzy konsumowali obiad, na który nie miałam ochoty – zaczęłam składać sobie szkielet „Moss Song”. W pewnym momencie zadzwonił Paweł O. (altowiolista). Okazało się, że przez pomyłkę, ale uznałam to za znak, że jego altówka na pewno powinna znaleźć się w tej piosence.
Adaś: Dla mnie to thriller song. Dość prosta partia basu, ale wymaga naprawdę sporej precyzji. Zwykle z Łukaszem gramy cały kawałek na wdechu.

„NIGDY”

Sławek: Wiele osób melduje, że klarnety Sosny powodują u nich ciary. Cieszymy się. Z ciekawostek, wersja pierwotna trwała prawie 8 minut.
Asia: W tej piosence pojawia się trochę ambientów miejskich, które nagrywałam rano podczas drogi do mojej ówczesnej pracy. Pamiętam, że ludzie patrzyli na mnie z lekkim niepokojem, kiedy zbliżałam się do nich ze słuchawkami na uszach i wyciągniętym przed sobą recorderem.

„KASZUBY”

Krzysiu: Chyba nigdy nie zdarzyło nam się zagrać tego utworu dwa razy tak samo. Forma bardzo mniej więcej, jeden akord przez cały numer, aranżacji jako takiej właściwie brak. Ale za to jest kwintesencja kolektywnego grania.
Asia: Zupełnie świadomie zostawiliśmy w „Kaszubach” otwartą formę, mając przeczucie, że dość łatwo można tę piosenkę po prostu zepsuć. Dlatego ostatecznie na płytę weszła wersja z próby.

***
WYTWÓRNIA: Antena Krzyku
WYDANE: 12 listopada 2013
WIĘCEJ O: MS. NO ONE
INFORMACJE O ALBUMIE
%d bloggers like this: