Kilka dni temu ukazało się We Prefer The Night, nowy album Bartosza Księżyka. tym razem nagrany pod szyldem K-essence. Sprawdźcie, co pomysłodawca projektu ma do powiedzenia na temat We Prefer The Night w naszych Czynnikach pierwszych.
We Prefer the Night to moja dwuletnia podróż. Podróż przez kraje: Francję, Czechy, Wielką Brytanię, Polskę. Podróż przez mieszkania moich przyjaciół, które były świadkami niezwykłych rozmów, wyznań, romansów i najzacieklejszych partii szachowych. Podróż przez rozstania i zbieranie się po nich do kupy. Podróż przez stare nawyki i nowe początki; uzależnienia od ludzi, miejsc i substancji. To wypędzanie demonów, a przynajmniej próba zrobienia tego, bo i tak będą się czaić tuż pod połą płaszcza.
Muzycznie, płyta czerpie z wielu źródeł. Wspólnie z Bartoszem Pokrywką na gitarze i instrumentach klawiszowych, Iwo Nowakiem na basie i Krzysztofem Kotem na perkusji. Nagraliśmy ją w pustym barze Katofonia, skąd ciągnęła się 40-metrowa pyta (multikabel) do studia nagrań Katofonia (w tej samej kamienicy, dwa piętra wyżej), gdzie przebywał Przemysław „Dred” Pietrzak, który sesję realizował. Słychać tu dużo ambientu pustych korytarzy klubu i dzwoniący telefon.
Poniżej znajdziecie niejasne wspomnienia z pisania tej płyty. Polecam posłuchać całości (np. na Bandcampie) i spojrzeć na teksty (tamże).
***
„WE PREFER THE NIGHT”
Berlińsko-wodewilowy utwór, który powstał jako jeden z ostatnich na tę płytę. Jak się okazało, stanowi credo całego albumu. Bardzo lubię tę atmosferę: trochę straszną, trochę prześmiewczą.
„CLAIM THE WORLD”
Bardziej niż o rozstaniu, jest to piosenka o zbieraniu się w całość i nazywaniu rzeczy na powrót swoimi. Już nie wspólnymi.
„THIS PARTY ISN’T OVER”
Nieważne gdzie, z kim i o której godzinie. Ważne, żeby mieć kogoś, z kim można dzielić tę imprezę.
„BATHE AND FORGET”
Mówi o zdawaniu sobie sprawy z rzeczy, którym nie chciałem pozwolić dojść do świadomości. Nie tylko ja, zresztą.
„SWIM SAYS”
Jak to powiedział mój przyjaciel: „Hymn hyppereal”.
„THOSE SUMMERDAYS”
Wyobraź sobie zalaną słońcem ulicę w małym miasteczku, wokół pachnące pola, słońce świeci jak szalone. Nie potrzebujesz nic więcej do szczęścia. Na razie.
„SADDEST SMILE”
Napsiałem to na początku wspaniałego czasu w moim życiu. To jest właśnie ten nowy początek. Słuchałem wtedy dużo Cheta Bakera. Miał być jazz, a wyszedł blues.
„COME HOME AND STAY”
Jedyny elektroniczny i zdaje się, że najwcześniejszy utwór, jaki powstał na tę płytę. Na końcu następuje zwrot akcji, ale to, co okazuje się podmiotem lirycznym, również jest metaforą.
„EVERY BLACK SHIRT”
Tym razem w założeniu miał to być utwór bluesowy, a wyszedł rockers. Może być rozumiany co najmniej dwojako.
„DANGEROUS MAN”
Od zawsze uwielbiałem westerny. Wyobraziłem sobie bohatera otoczonego stadem kruków, który sieje strach, a zbiera uwielbienie. Utwór oryginalnie był deltowym bluesem.
„TAIL LIGHTS”
Hołd dla The Beatles, za którymi – do niedawna – nie przepadałem. Około 2:10 słychać dzwoniący w barze telefon.
***
WYTWÓRNIA: Alchera Visions
WYDANE: 9 maja 2016