Jeden z bardziej rockujących kawałków Sufjana w kategorii „świąteczne”? Pełen radości, uniesienia, intymności, po prostu magii Świąt? Dziś „Hey Guys! It’s Christmas Time!”.
Kolejny sufjanowy hit niezwiązany tekstowo ściśle ze znaczeniem Bożego Narodzenia. Stevens nafaszerował „Hey Guys! It’s Christmas Time!” świątecznymi odniesieniami, stąd mienią się kolorowe światełka w parku, słyszymy sanie (Mikołaja?), czekamy na poranek 25 grudnia, kiedy Mikołaj przynosi prezenty, i chyba też zahaczamy o Pasterkę (pierwszy wers, kiedy Sufjan śpiewa o wychodzeniu po zmroku?). Jednym słowem – jest pięknie.
A dodatkowo uroczy wokal Brigit DeCook, który standardowo uzupełnia się ze śpiewem Sufjana, tworząc przyjemny, rozmarzony duet. I dodatkowo sama muzyka. Na ostro, post-punkowe zapędy Sufjana, rzadko przecież w świątecznej trackliście spotykane. Przestery na gitarze, perkusja, cztery akordy i jest super, jest miło, a atmosferę podbija bridge’owa zmiana, kiedy w akompaniamencie grzechotki i klawiszy duet tylko szykuje słuchaczy na dźwiękową burzę refrenu.
Ile w „Hey Guys! It’s Christmas Time!” optymizmu, ile radości, ile przyjemności dla uszu i indierockowych delicji w świątecznym wydaniu. Albo świątecznego puddingu polanego post-punkowym sosem waniliowym? Nie da się przecenić udziału Brigit, której wokal jak zawsze mieni się ciepłym światłem świątecznych lampek-świeczek. Czy „Hey Guys! It’s Christmas Time!” powinno wpisać się do kanonu bożonarodzeniowych piosenek, być wrzucane na youtube’owe plejlisty z kominkiem i choinką na pierwszym planie? Tak. Czy RMF Święta powinno wałkować nagranie/a Sufjana Stevensa? No… Czasem. Źle by sobie nie zrobili, a już na pewno wyszłoby lepiej niż – pfhyhyhy – Roan. Czy tyle lat po premierze (volume IV: Joy) „Hey Guys! It’s Christmas Time!” jest nadal świetne? I to jeszcze jak. Posłuchajcie sami, otwórzcie serca na piękno.