W ostatnich tygodniach miałam szansę zobaczyć na żywo dwa ważne zespoły dla sceny alternatywnej – Moon Duo i The Acid Mother’s Temple. Relacja i fotorelacja z obu koncertów.
Oba funkcjonują w sferze muzyki psychodelicznej, jednak zupełnie inaczej ją interpretują – Japończycy tworzą na tej kanwie absolutny kosmos hałasu i melodii, czasem dryfujących w stronę zniszczenia, punkowego buntu, agresji, czasami wpadających w medytatywną, delikatną płynność. Amerykanie są za to oddani konsekwentnemu minimalizmowi tradycyjnej psychodelii – powtórność, powtórność, powtórność. Ich zainteresowanie motoryką i rytmem wychodzi z tradycji krautrockowych klasyków lat siedemdziesiątych, kiedy to muzyka raczej meandrowała w obrębie tej samej estetyki i wprawiała słuchaczy w kojący trans. Acid Mother’s mają oczywiście mnóstwo oblicz, jako zespół, który nagrał niemalże 100 albumów w ciągu… 25 lat istnienia – to, które wybrali na swój występ w Berlinie w październiku było punkowe, noise’owe i niesamowicie intensywne, szczególnie w ramach malutkiej sali, w której się ono wydarzyło w Urban Spree. Poczucie kolektywnej celebracji było tam absolutne. Z kolei Moon Duo dostali główną scenę w Volksbuhne, czerwone plusze, wielki kandelabr, teatralna przestrzeń i ich niebywała scenografia – zespół grał ze środka kwadratu złożonego z ekranów, na których wyświetlane były abstrakcyjne, wciągające obrazy. Cały czas. Jeśli ich muzyka wydaje się wam czasem monotonna, to w tym wydaniu nie ma to znaczenia: pokaz wciągnął nas w wizualne przeżycie, które niemalże przytłoczyło dźwięk. A ten był wspaniały – wyważone, doskonale zagrane melodie.
Zostawiam was ze zdjęciami Anny Wyszomierskiej, która wspaniale oddała wizualne rozkosze tego drugiego wieczora.