Zbliża się CTM, więc sprawdzamy, co ciekawego wydarzy się na przełomie stycznia i lutego w Berlinie. Podpowiemy – dziać się będzie bardzo dużo.
Kuratorzy festiwalu CTM w Berlinie przygotowali tygodniowy maraton, który jednocześnie ma być prowokacją i ścieżką dźwiękową do dziwnych czasów. Tytułem tegorocznej imprezy jest „Turmoil”, zamieszanie – pojęcie bardzo pojemne, z którym każdy może się utożsamić. Mam wrażenie, że każdy aspekt codzienności dotyka teraz rodzaj zawieruchy – intymność, relacje rodzinne, przyjaźni, interakcja z technologią, edukacja, praca, miłość, ekonomia, polityka, porządek globalny, demokracja, totalitaryzm, komunizm, ekologia, pokój, wojna, religia… Niekończąca się liczba przeobrażeń, znaków zapytania, zagadek.
I tego mniej więcej dotykał będzie program CTM – koncentrując się na formie i roli muzyki współczesnej, na jej relacji z technologią, jej umiejętności wywołania refleksji albo relaksu, zadawania pytań lub znajdowania odpowiedzi. Prowokowania. Jestem nie tylko ciekawa tego, jak artyści poradzą sobie z tym wyzwaniem, ale i reakcji publiczności – czy jako słuchacze potrafimy czytać i interpretować dźwięk na filozoficzno/polityczno/egzystencjalnym poziomie? I jak to robimy?
Moje poszukiwania będą dotyczyły przede wszystkim tożsamości, polityki, rasy, płci, wykluczenia, włączenia, społeczeństwa i społeczności oraz międzykulturowości, możliwości stworzenia globalnego języka za pomocą dźwięku. Zobaczymy, ile uda mi się znaleźć, przetrawić, a potem przetańczyć w cudownych klubach Berlina.
Na co czekam przede wszystkim?
Opening Concert in HAU, 27th of January 2018
Jace Clayton prezentuje „Julius Eastman Memorial Dinner” z Davidem Friendem i Emily Manzo
Eastmana odkryłam dopiero dwa lata temu, ale jest to solidna przyjaźń, zacementowana przy okazji niekończących się podróży pociągiem po Indonezji, w których towarzyszyło mi często jego „Femenine”. Wydaje się, że ten mało znany kompozytor przeżywa ostatnio swój moment. Jego biografia czarnoskórego Amerykanina, geja, który miał fantastyczną karierę i skończył ją bardzo szybko, po kilku latach bezdomności, samotności, nieudanych prób powrotu na uczelnie i do kompozycji, i który wreszcie umarł zapomniany przez wszystkich w 1991 roku, to doskonały materiał na legendę. Podpierają ją oczywiście fantastyczne, hipnotyczne kompozycje, minimalistyczne i zaangażowane polityczne. Szczególnie ważne w czasach szalejącego HIV w Nowym Jorku, mieście, w którym Eastman przeżył swoje ostatnie lata, tym bardziej z perspektywy geja Afroamerykanina. Nic więc dziwnego, że współczesnym artystom zdarza się teraz brać jego muzykę na warsztat – tak jak w przypadku spektaklu Claytona, który nie tylko przearanżowywuje „Gay Guerilla” i „Evil Nigger”, jedne z najbardziej znanych dzieł Eastmana, ale też uzupełnia je śpiewem i wstawkami teatralnymi. Jestem bardzo ciekawa tego artystycznego komentarza i sposobu, w jaki poruszone zostaną na scenie (bez wątpienia) kwestie płci, koloru skóry, ekonomicznego wykluczenia, rasizmu, segregacji. Ten występ oficjalnie otwiera festiwal w sobotę, 27 stycznia w HAU – zostało na niego dosłownie kilka biletów.
Monom to nowe miejsce w Berlinie. Znajduje się w jednej z hal ogromnego industrialnego centrum kultury Funkhaus, i jest dziełem setki artystów, którzy przez dekadę pracowali nad najbardziej innowacyjnym instrumentem muzycznym świata. Instrument ten nazywa się 4DSound i składa się z 48 głośników kierujących się we wszystkie strony, zapakowanych w kolumny rozstawione w hali oraz 9 subwooferów znajdujących się pod naszymi stopami, pod akustycznie transparentną podłogą. Miałam okazję spróbować tej przestrzeni podczas jednego z pierwszych koncertów – MONOM zaprosił do współpracy Maxa Coopera, który przygotował dwuaktowy występ okraszony wizualizacjami (szumnie określone pełzające blade światła). I chociaż poczynania Coopera były sporym rozczarowaniem, to przeżycie tego systemu na własnej skórze robiło spore wrażenie – i nie wątpię, że im więcej kooperacji, rezydencji i eksperymentów się w nim wydarzy, tym pełniejsze będą to doznania. Dźwięk staje się w MONOM wielowymiarowym medium, przestrzennym bodźcem, a połączenie go z zaawansowanym systemem sztucznej inteligencji i wszelkiego rodzaju bio-czytników, wizualizacji czerpiących z otoczenia, będzie to wrażenie uzupełniał o zupełnie nowe doznania.
MONOM i CTM naturalnie więc współpracują przy festiwalu, dzieląc wspólne zainteresowania dźwiękiem, technologią, biologią, sztuczną inteligencją – oba przedsięwzięcia analizują muzykę jako nieustannie ewoluujące medium wchodzące w interakcję z innymi dyscyplinami. Takich spotkań będzie kilka – całonocna, senna medytacja „NOQTURNL” (27 stycznia, od północy do pierwszego światła)i dwa krótsze audiowizualne moduły – 30 i 31 stycznia oraz 1 i 2 lutego, wszystkie pod nazwą Transcend the Turmoil.
DENGUE DENGUE DENGUE
Peruwiańscy elektro-szamani przędą kompozycję, w których perfekcyjnie splatają się dźwięki z różnych części świata, tworząc razem nie tylko uniwersalny język etniczno-nowoczesnej muzyki, ale też formę dziwacznej, psychodelicznej cumbii. Ich miłość do imprezy zawarta jest w nazwie – dengue w Peru oznacza „czuć konieczność pójścia na imprezę” (na Kubie z kolei jest to nazwa tanecznego rytmu), a na scenie przejawia się w każdym aspekcie ich występów: maskach, wizualizacjach, geometrii, strojach, i oczywiście ekstatycznej elektronice, którą lubią porównywać do ayahuaski.
Polecam poświęcić godzinę na kolejkę przed Berghain w ten piątek – szykuje się fantastyczna impreza, w której prowadzili nas będą nie tylko Rafael Pereira and Felipe Salmon, ale też Boys Noize, JASSS, Celestial Trax i inne doskonałości. Bardzo berlińska zawierucha – w kultowym klubie miasta, które przepada za tańcem, nieprzespanymi nocami i chemicznie lub naturalnie wspomaganymi doznaniami.
Brzmi dobrze?
CTM Festival w Berlinie zaczyna się już w piątek 26 stycznia i potrwa do 4 lutego.