Od ostatniego Audioriver wszyscy zdążyliśmy się tak stęsknić za tym festiwalem, że nawet ci, którzy mówili w 2019, że już im się ten event znudził, teraz w ostatniej chwili decydują się chociaż na jeden dzień. To święto muzyki elektronicznej, kiedy spotykamy się z „rodziną z wyboru”. Z niektórymi widzimy się dosłownie raz do roku – właśnie w Płocku.
Ja ze swojej strony mogę się pochwalić obecnością na każdej edycji. Pamiętam jak Audioriver było jeszcze małą w zasięgu imprezą, z darmowym wejściem i dwiema scenami. Pamiętam, jak prawie cały weekend lało i siedzieliśmy ze znajomymi w Circusie. Albo jak któregoś roku na rynku rozhulała się niezła burza, a w dodatku był to set Olivera Koletzkiego. Nie tylko ja z rozrzewnieniem wspominam zabawę w pelerynkach przeciwdeszczowych i błyskające pioruny w tle. Pamiętam pierwszy raz Lazarusa na pierwszym Sun/Day pod wiszącymi parasolkami. Spanie w szkole niedaleko rynku albo w akademiku. I mimo że co roku powtarzam sobie, że to chyba było moje ostatnie Audio, że już jestem za stara i czas na mnie, gdy przychodzi koniec lipca, przebieram nóżkami, odliczając dni do tańców w piasku do białego rana.
W tym roku, po przeciągającej się czasie pandemii i okropnej wojnie u naszego wschodniego sąsiada, chociaż na te trzy dni chcemy się odciąć od codzienności.
A na kogo w tym roku najbardziej czekam? Ciężko powiedzieć, bo przez tych czternaście edycji trochę artystów już zdążyłam zobaczyć, ale niektórych chętnie po raz kolejny posłucham. Na pewno w końcu chętnie zobaczę Hot Since 82, nie tylko z solidarności wiekowej (różnią nas raptem dwa tygodnie), ale też dlatego, że swojego czasu bardzo często odwoływał swoje występy w Polsce, m.in. w Płocku. Dlatego też nie miałam okazji go na żywo jeszcze widzieć. Solomun tez zawsze mnie ciekawi, mimo że jego ostatni raz w Polsce, w Praga Centrum, był mocno średni. Na Marco Bailey’u grającym b2b z Deasem chętnie potupię nóżką. Mind Against jakoś na zeszłorocznej, krótkiej edycji Audioriver, mnie nie zachwycili, ale za to Bena Böhmera chętnie zobaczę drugi raz. Jeśli go nie kojarzycie, to polecam jego set z Cercle w balonie:
Bardzo czekam na disco-house’owe granie Horse Meat Disco (ogólnie scena Colour przedstawia się bardzo przyjemnie – house’owo!), magiczne brzmienie duetu Ame i Dixon oraz standardowo na Lazarusa.
No i teraz czas przejść do mojej ulubionej sceny Audioriver, dzięki której zawsze mam najwięcej kroków na liczniku, czyli namiot Hybrid. S.P.Y, nie wiem już po raz który tu będzie, ale w sumie za każdym razem jestem na jego secie, dlatego też i tym razem pewnie mnie tam nie zabraknie. Wilkinson i Friction to tak samo moje pozycje obowiązkowe. Dj Fresh miał w tym roku dziesiątą rocznicę wydania singla „Gold Dust”, przez jakiś czas kojarzyłam go z bardziej komercyjnie brzmiącymi kawałkami, ale bardzo ciekawa jestem, jak zagra na płockiej plaży. Podobnie nie mogę się doczekać mocnego cardio na Zardonic & Fickle6.
Na rozgrzewkę szykuje się bardzo smakowity dzień z ekipą Bass River na rynku. Tam także mam zamiar zawitać.
Ponadto dla spragnionych innych niż muzyczne wrażeń czeka AudioTalks – czyli rozmowy z artystami, dziennikarzami oraz aktywistami, które będą miały miejsce w sobotę na Starym Rynku.
Na zakończenie mamy delikatne tańce i odpoczynek podczas Sun/Day. Oby pogoda tego dnia dopisała, bo poza Lazarusem szykuje się duża porcja do bujania. Np. Mall Grab, Leon i Glasse.
Na pewno nie wymieniłam tu wszystkiego, co bym chciała zobaczyć/usłyszeć na Audioriver. Ale tak czy inaczej jestem przekonana, że ta edycja będzie wspaniała i niezapomniana.