Na początku tego roku BYTY wydały miniwydawnictwo EP2, teraz członkowie zespołu opowiadają FYH o dwunastu kluczowych dla siebie utworach. Nowa Parszywa dwunastka czeka.

EP2 BYTY opowiadały nam już w Czynnikach pierwszych, rozkładając wydawnictwo w systemie utwór po utworze (POLECAMY LEKTURĘ CZYNNIKÓW). Mogliście też poznać lepiej członków zespołu, którzy przedstawili się nam w ABCD (ZOBACZCIE TEKST). Dziś czas na dwanaście ulubionych utworów, czyli nowa Parszywa dwunastka wlatuje na stronę. A okazja, żeby pokazać inspiracje trójmiejskiego tria jest to tyle wyjątkowa, że BYTY wczoraj udostępniły nowy teledysk. Tym razem do singla „River”. Obejrzyjcie klip i sprawdźcie, co inspiruje BYTY.

PARSZYWA DWUNASTKA:

The Dø – „Despair, Hangover & Ecstasy”

Najbardziej chwytliwe i taneczne melodie ostatnich lat. Piosenkowa inspiracja na każdą niepogodę w zadziwiająco przystępnej formule.

Amon Tobin – „Like Regular Chickens”

Moje pierwsze doświadczenie z samplingiem i perkusyjnymi połamańcami sprzed lat. Trzaski i oldschoolowy jazz mieszają się tu z maszynami perkusyjnymi, samplerami i cholera wie czym jeszcze.

Amon Tobin, ucząc, bawi i uzależnia od pierwszych dźwięków. Wciąż wracam, szczególnie do najstarszych płyt.

Nick Cave and The Bad Seeds – „Red Right Hand”

Najważniejsza postać w całym zestawieniu. Nieustanny niepokój, transowość, wybitne teksty i niebanalne brzmienia.

Wszystko, czego można oczekiwać od artysty najwyższej próby. Z biegiem lat nic nie traci i wciąż inspiruje.

Julia Marcell – „I wanna get on fire”

Jeśli rytm i elektronika, to z pewnością Julia Marcell z płyty June. Wyjątkowa postać i muzyka, którą można odkrywać miesiącami. Kradnąc pomysły (tylko!) z June, można by stworzyć materiał na solidną dyskografię niejednego zespołu.

Kevin Morby- „Harlem river”

Delikatność, eteryczność, zamknięte oczy.

Lauren Ruth Ward – „Sheet Stains”

Lauren jest moim odkryciem minionego roku. Autentyczność miesza się z szaleństwem.

Bon Iver – „Flume”

Nie mogło zabraknąć go na tej liście. Od lat prowadzi mnie swoja wrażliwością i subtelnością.

Jest definicją tego, czego potrzebuję od artysty.

Bonobo – „Stay the same”

Początki mojej wyprawy w elektroniczne klimaty. Nieziemsko ulatujący wokal Andrei Trianay dopełnia kompozycję.

Sonic Youth – „Free City Rhymes”

Żaden z zespołów, które znam, nie wywarł na mnie tak mocnego wpływu jak Sonic Youth. Gdyby nie oni, pewnie dalej siedziałbym w garażu i piłował na gitarze covery Sex Pistols. Najchętniej przytoczyłbym tutaj całą dyskografię Sonic Youth, z oczywistych względów podrzucam ich w przyjemnej, jazzowej kompozycji.

Tyler, The Creator – „See You Again”
(feat. Kali Uchis)

Zaczyna się jak pięknie, ballada, kominek, czerwone wino. Nagle poważny kopniak z przesterowanej stopy 808 w okolicę krocza. Dla każdego coś miłego.

Boards of Canada – „1969”

Kawałek przenosi mnie myślami w lato, w których to całe 2 miesiące spędzałem, kręcąc się bez większego celu po moim rodzinny mieście. Moja ówczesna nauczycielka niemieckiego określała to jako „stadtbummel”. Roztapiający się asfalt, pierwsze problemy sercowe, neostrada od 18:00, piękne czasy.

Death From Above – „Going Steady”

Doskonały przykład na to, że duet może wypalić nie tylko przy solowej pracy. Moc, energia i pomarańcze. Całości przyświeca idea DIY i działające na mnie jak kocimiętka na kota.

Sprawdźcie nasze plejlisty Parszywa dwunastka na Spotify:

%d bloggers like this: