26 lipca, datę koniecznie trzeba zapisać w notesie i podkreślić wszystkimi flamastrami młodszego brata lub siostry, ewentualnie z korpo zawinąć zakreślacz i jeszcze poprawić. W Warszawie wystąpi Fire! i tego koncertu za nic nie można przegapić.
Matsa Gustafssona, Johana Berthlinga i Andreasa Werliina w Polsce fani dobrej muzyki bardzo dobrze znają. Ich koncerty jako Fire! uświetniały już scenę w Pardon, To Tu i line-up siódmej edycji AVANT ART FESTIVAL. Muzycy grywają w różnych konfiguracjach, choć nie da się ukryć, że to Mats Gustafsson jest najbardziej rozpoznawalnym i najbardziej rozchwytywanym członkiem szwedzkiego tria. Co wcale nie oznacza, że Berthling i Werliin nie robią tak zwanej różnicy.
Pisać o Gustafssonie, to jak pisać o pogodzie. Mówisz nazwisko, wiesz, czego można się spodziewać. Rewelacyjne partie saksofonu, liczna liczba projektów i nagranych albumów z takimi legendami jak Peter Brötzmann, Agustí Fernández, Thurston Moore, Merzbow, Paal Nilssen-Love czy Colin Stetson, nie zapominając o innych formacjach – GUSH, Sonore czy The Thing w końcu. Świetne solowe wydawnictwa, nie gorsze w innych konfiguracjach.
Ale nie można pomijać zasług Johana Berthlinga i Andreasa Werliina. Pierwszy, grywający na basie, współpracował z Akirą Sakatą i Paalem Nilssen-Love (dwie płyty, w tym tegoroczna Semikujira), Pedro Sousą i Gabrielem Ferrandinim czy Andreasem Söderströmem. Andreas Werliin solowo raczej nie tworzy, to muzyk występujący w Time Is a Mountain, Angles 9 czy wszystkich projektach Fire!
Projekty. To słowo klucz w przypadku Fire! Muzycy słyną z tego, że nagrywają jako trio (tegoroczne She Sleeps, She Sleeps, (without Noticing) czy You Liked Me Five Minutes Ago), nagrywają z gościnnymi muzykami (Jim O’ Rourke, Oren Ambarchi), ale także zbierają nordyckich artystów (ostatnio też i z innych rejonów Europy) i uruchamiają swoją machinę zwaną Fire! Orchestra. A to już bardzo imponujące i masywne przedsięwzięcie. Zaczęło się od prostej myśli – zebrać żyjących w stolicy Szwecji artystów i zagrać razem na żywo. Padło na Fylkingen. Efekt? Skomponowane Exit, trasa i płyta. Potem poszło z płatka. Doszły Enter i Second Exit, a na koniec Ritual. Koncerty, koncerty i rotacje składami. To jednak duży, nazwijmy to poboczny projekt Fire!, bo w tym roku trio wydało She Sleeps, She Sleeps, tworząc jednocześnie materiał znacznie odbiegający od standardów, do których słuchaczy przyzwyczaiła już formacja.
Każdy z wcześniejszych albumów wgniatał w fotel/kanapę/krzesło/ziemię swoją energią, siłą, chaosem i ogromną ilością hałasu. She Sleeps, She Sleeps to przedstawienie Fire! w innym, dużo ciemniejszym świetle. Posępne melodie, kompozycje mroczne, powolne. Ciężkie. Ale jednocześnie dobre i wciągające, tak jak to Fire! też zawsze zresztą robią. A jak będzie na Placu Defilad? Miejmy nadzieję, że pogodnie, biorąc pod uwagę pogodę (inaczej tłumy pewnie będą musiały przenieść się do Kulturalnej) i różnorodnie. Fire! to Fire!, energia na scenie jest niemal obowiązkowa, bo nawet jeśli tegoroczne wydawnictwo na płycie wybrzmiewa swoim nieznacznym tempem, to koncertowo Fire! pewnie ożywią ten materiał, dodając improwizowane partie z wcześniejszych albumów.
26 lipca 2016
Plac Defilad
godzina 21.30
wstęp darmowy
Organizatorem gigu Fire! jest Cafe Kulturalna w ramach cyklu wydarzeń „Kulturalna na Placu Defilad”, a partnerem Jameson Irish Whiskey.