Niedawno zadebiutowała płytą No Falling Stars and No Wishes, dziś Baṣnia Lipińska opowiada o sobie w alfabetycznej formule. Dlaczego Star Trek? Skąd Odyseja Kosmiczna: 2001? Jakie imiona noszą koty Baṣni? Więcej w nowym ABCD.
O No Falling Stars and No Wishes pisaliśmy ostatnio, wychwalając debiutancki album Baṣni. Pisaliśmy między innymi, że nawet jeśli nie jest płytą rewelacyjną, nie wybitną, w żadnym stopniu niczego nowego nie odkrywa, ale połączenie chwytliwego basu, jazgocząco-indierockowej gitary i uroczego śpiewu w tym przypadku wypala. Po więcej wejdźcie na naszą recenzję.
A jak przedstawia się nam Baṣnia Lipińska? Zobaczcie nowe ABCD.
A jak…
Anomalia. Zaskoczenie, ale też po prostu nie bycie zgodnym z normą. Cecha każdego buntownika (śmiech)
B jak…
baṣnia – nie mogło być inaczej (śmiech) – to przecież spełnienie mojego twórczego marzenia, możliwość pracy z muzykami według mojej wizji, nagranie płyty, granie koncertów. Ten projekt to też wyrażenie w artystycznej formie tego, co miałam potrzebę wykrzyczeć. To ciągłe stawianie sobie poprzeczki wyżej i ukoronowanie lat przygotowań.
C jak…
Cocteau Twins. Było dla mnie wokalnym odkryciem życia – pierwszy dreampopowy zespół jaki słyszałam, który wokalnie mnie ukierunkował i dał odwagę do znalezienia swojego brzmienia, innego niż te, do których przyzwyczaja nas mainstream. Cała wytwórnia 4AD przełomu lat 80/90. to wielka muzyczna inspiracja i uczta – Bauhaus, Dead Can Dance, Clan of Xymox, Lush…
Ć jak…
Ćmy. Nocne motyle. Dziennymi się ludzie zachwycają, nocne ich brzydzą. Kojarzą się z magią, śmiercią, złem, brzydotą. Niesamowite, jak niewielkie różnice w wyglądzie zmieniają nastawienie u ludzi. Ćmy są fajne.
D jak…
Druga płyta. Prace są rozpoczęte, ambicje są duże. Wiem, co muzycznie chcę osiągnąć na nowym albumie, wyznaczyłam sobie cel i do niego będę dążyła, dużo pracy przed nami (śmiech)
E jak…
Ethereal wave. W Polsce praktycznie nikt go nie gra, co mnie dziwi. Dla mnie ma w sobie mnóstwo delikatności, ulotności, tajemnicy. Jeden z moich najulubieńszych gatunków muzycznych. The Eden House (też na E ) to chyba moja ulubiona odmiana ehereal wave’u.
F jak…
Festiwale. Sporo festiwali zwiedziłam jako uczestnik, uwielbiam koncerty, możliwość obcowania z muzyką na żywo, zobaczenia prawdziwej ekspresji muzyków, usłyszenia potęgi brzmienia. W tym roku występujemy na Castle Party na głównej scenie, co będzie na pewno fajnym doświadczeniem. Oczywiście mam nadzieję, że w przyszłości zagramy również na mniej mrocznych festiwalach, bo nasza muzyka przekracza gatunki i znajduje swoich odbiorców w bardzo różnych środowiskach (śmiech)
G jak…
Gabi i Szila. To moje dwie kotki. Rosyjska niebieska i czarna europejska. Mocne charaktery, a jednocześnie słodkie pieszczochy. Ostatnio czytałam, że mruczenie kota jest dla ludzi jednym z ulubionych dźwięków.
H jak…
Hidden By Ivy oraz God’s Own Medicine. Dwa zespoły Andrzeja Turaja, HBI dodatkowo z Rafałem Tomaszczukiem. Chłopaki zaprosili mnie kiedyś do współpracy przy dwóch płytach i dali tyle wiary w siebie, że zdecydowałam się rozpocząć pracę nad własnymi utworami. Gdyby nie oni, nie wiem kiedy i czy by to nastąpiło.
I jak…
Inność. Jest piękna i dobra. Urozmaica świat, pozwala na zmiany, pójście do przodu, uwrażliwia, intryguje, imponuje, inspiruje.
J jak…
Jenny Beth. Wokalistka zespołu Savages. Podziwiam ją za jej siłę. Fascynuje mnie emocjonalnością, intensywnością, przekazem, osobowością.
K jak…
Kate Bush. Wokalna delikatność, ulotność, słodkość, wokalistka wszech czasów.
L jak…
Love. Miłość to jedyne, co daje sens temu światu i życiu na nim. Kochanie i bycie kochanym to nasza podstawowa potrzeba, dosłownie fizjologiczna. Dziwię się, że tak wielu ludzi unieszczęśliwia siebie i innych, siejąc nienawiść, cynizm, sarkazm, złośliwość, przemoc. To brzmi jak banał, że powinniśmy mieć w sobie więcej miłości, ale tak właśnie jest – miłości do innych i do siebie, w znaczeniu życia w zgodzie z tym co nas otacza, tymi którzy nas otaczają i ze sobą.
Ł jak…
Łąka. Mogę godzinami przesiadywać na łące i robić zdjęcia kolejnym owadom siadającym na kolejnych kwiatkach. Pod tym względem jestem nerdem fotografii – uwielbiam fotografię makro i perspektywę owadzią. W dzieciństwie uwielbiałam rysować kwiaty i wierzę, że wrócę jeszcze do tego, bo to niezwykle relaksujące.
M jak…
Mewy. Od kilku lat na budynku, w którym mieszkam, zagnieździły się mewy. Są wielkie i choć białe i piękne, to również bardzo głośne i trochę przerażające. Alfred Hitchcock do filmu Ptaki wybrał mewy i wcale mnie to nie dziwi, wydają upiorne dźwięki. Któregoś ranka zgromadziło się ich dużo, o 5 rano zaczęły skrzeczeć, niektóre wydawały z siebie taki dziwny chichot (to pewnie te słynne mewy śmieszki)… Było to tak przerażające, że je nagrałam i dźwięki te można usłyszeć we wstępie i zakończeniu piosenki I’ll Be Waiting For You na naszej debiutanckiej płycie (śmiech)
N jak…
Nicole Sabouné. Szwedzka wokalistka, która przepięknie łączy indie z post-punkiem. Jedna z moich najulubieńszych wokalistek, o niskim, postawionym głosie, emocjonalnym i patetycznym. Ma w sobie coś niezwykle tajemniczego.
O jak…
Odyseja Kosmiczna: 2001. Mój ulubiony film, film wszechczasów. Z całym szacunkiem do geniuszu Arthura C. Clarke’a, książka naprawdę jest świetna, cała seria Odysei jest w ogóle fajna, ale to co Kubrick zrobił z tym scenariuszem, jak nadał mu głębi, czegoś uniwersalnego, ponadczasowego, jak zagrał ciszą i napięciem, jak zanurzył się w człowieczej naturze i jak ten film wygląda pomimo, że to był dopiero rok 1968 i technika nie pozwalała na zbyt wiele.. GENIUSZ.
Ó jak…
Ósemka. Leżąca to nieskończoność. Osiem to też oktawa – interwał, który w muzyce jest konsonansem doskonałym. Kojarzy mi się z ósemką też wstęga Möbiusa. No i jeszcze Alien. Same niesamowite rzeczy (śmiech)
P jak…
Post-punk. Ile ludzi, tyle poglądów o tym, jaki powinien być. Ja patrzę sobie na jego początki – Bauhaus, Public Image Limited, Siouxsie and the Banshees – i słyszę tam eksperymenty, łączenie stylów, gatunków. Dodawanie dubu, popu, funku do tego ostrego, zimnego brzmienia. To jest to, co mnie w tym gatunku najbardziej fascynuje i inspiruje, i co sama staram się robić w swojej muzyce – nie zatrzymywać się na tym co już było i co robią inni, eksperymentować, łączyć, ciągle odkrywać.
R jak…
Radio. Gdyby nie radio, wspaniałe audycje, które przynoszą nowe dźwięki, nie wiem gdzie muzycznie bym dzisiaj była. Wszystko rozpoczął Tomek Beksiński, który przynosił Polakom muzykę, której wcześniej nikt im nie pokazał, której nie mieli skąd zdobyć. To dzięki niemu mamy w Polsce tylu ludzi, którzy pamiętają i z sentymentem wspominają brzmienia starego 4AD. Kontynuują to na swój sposób prowadzący audycję Trzecia Strona Księżyca w Trójce, której jestem wierną fanką i która do tej pory mnie inspiruje i zaskakuje. Moja płyta nie byłaby taka jaka jest, gdyby nie radio.
S jak…
Star Trek. W odwiecznym konflikcie Star Wars x Star Trek ja nie stoję po stronie siłowego konfliktu z Imperium, a po stronie Gwiezdnej Floty niosącej porozumienie między gatunkami rozumnymi. Jako nastolatka oglądałam Star Trek: The Next Generation w telewizji, chyba nasiąkłam tą piękną utopijną wizją i tak mi zostało (śmiech)
Ś jak…
Środowisko, społeczność – mają na nas duży wpływ. Jest się zależnym od niego, łatwo popaść w niełaskę, przestaje się myśleć w pełni samodzielnie, żeby przypodobać się większości lub silniejszym. Miałam dużo przemyśleń na ten temat, środowisko bywa bardzo ograniczające. Dobrze czasem odważyć się, zaryzykować uniezależnienie. Tylko wtedy można być wolnym, postępować w pełni świadomie i według własnego kompasu.
T jak…
Trąbka. Brzmienie tego instrumentu bardzo silnie na mnie działa. Może być subtelna i romantyczna, a może być ostra i niesamowicie dramatyczna. Marzyłam, żeby mieć ten instrument na swojej płycie w obu tych brzmieniach i emocjach, i udało się.
U jak…
Utopia. Marzymy o lepszym świecie, o tym, że mógłby być idealny, piękny, bo sam w sobie ma takie cechy. Skopaliśmy jednak sprawę jako ludzkość, jako ci, którzy mogli na tej planecie zrobić raj, a żerują na cierpieniu, wyzysku, niszczeniu. Trudno się z tym pogodzić. Jak się nie pospieszymy z mądrzeniem, to pozostanie nam już tylko marzenie o tym, że w równoległej wersji wszechświata coś poszło inaczej.
W jak…
Waldemar Sorychta – udało się! Naszą płytę wyprodukował mój wieloletni przyjaciel i wspaniały producent takich zespołów jak The Gathering, Lacuna Coil, Moonspell, Tiamat itd. Poznaliśmy się wiele lat temu, całe lata dopingował mnie w tym, żebym w końcu znalazła muzyków i stworzyła własny zespół. Jestem mu za to wspieranie niezwykle wdzięczna i cieszę się, że mogliśmy zostać pierwszym polskim zespołem, którego płyta została wydana z jego produkcją.
X jak…
Chyba tylko Xymox, a właściwie Clan of Xymox przychodzi mi do głowy. Klasyka no, piękny gotyk.
Y jak…
Yeti? Nie wierzę w Yeti ani w inne nadprzyrodzone rzeczy.
Z jak…
ZEN. Spokój. Równowaga. Nie dajmy się zwariować.
Ź jak…
Źle. Ale zawsze może być gorzej. Może być też lepiej i dlatego warto się starać. Staram się starać.
Ż jak…
Życzliwość. Tylko ona może nas uratować.