Takich płyt jak najwięcej. Czysty, pełen psychodelii post-punk, wspomnienia cudownych lat dziewięćdziesiątych (i osiemdziesiątych również), mocne riffy, garaż i zapach samochodowego smaru.

AUTOR: Czechoslovakia
TYTUŁ: HVST
WYTWÓRNIA: Bajkonur
WYDANE: 17.05.2019


Muzyczna duchota pełna jazgoczących gitar, mocnej rytmiki i schizofrenicznego vibe’u. A co najważniejsze, kolejna płyta nadmorskiej Czechoslovakii nagrana w innym składzie.

Trzonem zespołu jest Adam Piskorz, który Czechoslovakię AD 2019 tworzy z Jakubem Mondrzejewskim i Mateuszem Kunickim. I trzeba przyznać, to zestawienie jest bardzo dobre.

Samo HVST jawi się jako płyta na swój sposób i przebojowa, i przygniatająca. Trio potrafi robić użytek z kakofonii, bo płyta numer trzy jest pełna muzycznego rozgardiaszu, brudu. Chaosu. „Pamiętam” rozkręca się powoli gitarową próbą dźwięku, by po upływie dwóch minut pójść w rejony Shellac czy Iceage.

Energiczniej robi się już w następnej „Meduzie”, bo zgrzyty, bo najtisowe partie na gitarze przypominające najlepsze czasy Dinosaur Jr., bo ukryty za pogłosem wokal, bo po prostu chwytliwa melodia przełamywana co jakiś czas fałszującym przesterem (trzeba, po prostu trzeba włączyć motyw od 2:29 do 2:40, to prawdziwa klasyka). „Nie zależy mi” brzmi, jakby żywcem zostało wyrwane z jakiejś płyty American Football.

Czechoslovakia HVST nagrała w trzy dni na tak zwaną setkę. Materiał rejestrowali na żywo, bez oddzielania konkretnych partii. Efekt? Soczyste, niechlujne brzmienie, czyste lo-fi w najlepszym wydaniu.

NASZA SKALA OCEN

Tekst ukazał się również w Gazecie Magnetofonowej

A JAK OCENIAMY?
FYHOWA OCENA
%d bloggers like this: