Paweł Doskocz i Vasco Trilla i ich wspólny projekt. Hajstra to nie jest w pełni jazzowe wydawnictwo, to płyta z bijącym sercem, własnym pulsem. Ona oddycha pełną piersią.

AUTOR: Paweł Doskocz / Vasco Trilla
TYTUŁ: Hajstra
WYTWÓRNIA: Antenna Non Grata
WYDANE: 24 listopada 2019


Kiedy dwóch bardzo dobrych instrumentalistów spotyka się ze sobą, wynik może być prosty do odgadnięcia. Gdy dwóch bardzo dobrych free jazzowców – instrumentalistów spotyka się ze sobą, by razem pograć, temat nie może mieć żadnych wątpliwości. Vasco Trilla, którego i na FYH, i w ogóle w kraju bardzo dobrze znamy, oraz Paweł Doskocz, gitarzysta chociażby Bachorze, nagrali razem materiał w poznańskim Dragonie. Hajstra wciąga od pierwszych sekund, Hajstra to jedna z ładniejszych ubiegłorocznych płyt. Śmiało mogę podpisać się pod tą tezą obiema dłońmi i dorzucić jeszcze kota w kontenerze.

Rudego.

Spotkali się dwaj świetni artyści. Perkusista z Barcelony, gitarzysta z Poznania, na Hajstrze tworzą klimat niedomówień i niepewności. Ich utwory oscylują raz to na granicy ciszy, innym razem rosną w siłę, a perkusjonalia Trilli brzęczą niczym budzące się po zimie gniazdo os. Ale Hajstra to nie jest w pełni jazzowe wydawnictwo. Delay Doskocza, rozciągnięty niczym saga Moja walka Karla Ovego Knausgårda, przenosi momentami wydawnictwo w ambientalne ramy, by po spokojnym, usypiającym początku, na przykład w „I” (tak, to pierwszy utwór na płycie), atmosfera nagrania stężała i przeszła w quasi-noise. Lub zręczne strojenie instrumentów.

Delikatnym początkiem „II” duet wprowadza słuchaczy w trans, który pogłębia się z coraz szybszą grą gitary. Ale i tutaj Trilla z Doskoczem łamią sielankę, pogłębiając zapoczątkowany wcześniej schemat – spokojny wstęp, wzrost napięcia i kulminacyjny wybuch muzyczno-improwizowanego zgiełku na zakończenie kawałka. Trzeci indeks to ciekawe przełamanie i wstęp do „IV”, utworu ostatniego, najbardziej oscylującego wokół tematyki free improv. To tutaj perkusyjne zgrzyty korespondują z minimalistycznymi, rwanymi partiami gitary elektrycznej łamane na gryfowe piski generowane przez Pawła Doskocza. To tylko cztery minuty, ale tyle wystarcza, żeby zgrabnie wprowadzić słuchaczy w inny poziom płyty. „IV” to znowu powrót do ambientów, tym razem mroczniejszych, z drone”ową podstawą pełną szumów, nad którą unoszą się złowrogie piski. To działa na wyobraźnię, generuje w głowie przeróżne obrazy, najczęściej z gatunku tych mrocznych, owianych niewypowiedzianą tajemnicą.

Świetnie duet Doskocz – Trilla odnajduje się we wspólnym graniu. Hajstrę tworzą niuanse, szczególiki, momentami ledwo wyczuwalne zmiany tonacji, spowolnienia tempa, pojedyncze frazy dźwiękowe, rwane lub szarpane ostro, mocniej uderzone werble, niepewne postukiwania, w końcu przeciągane zgrzyty lub wydłużone riffy za pomocą jakiegoś przesteru. Hajstra to nie jest w pełni jazzowe wydawnictwo, to płyta z bijącym sercem, własnym pulsem. Ona oddycha pełną piersią,

NASZA SKALA OCEN

A JAK OCENIAMY?
FYHOWA OCENA
%d bloggers like this: