Ależ muzycznie wracamy do przeszłości! Clicks na swoim najnowszym albumie G.O.T.H romantycznie wskrzesza ducha electropopu w stylu Ed Banger Records i Kitsuné.


AUTOR: CLICKS
TYTUŁ: G.O.T.H.
WYTWÓRNIA: Dependent Records
WYDANE: 16.04.2021


Sprecyzujmy. Clicks to zapoczątkowany pięć lat temu płytą Glitch Machine projekt Wojciecha Króla, łódzkiego producenta, który na swoim debiucie (2016, Mystic) zgrabnie nawiązywał do klasyków electroclashu i nu-rave’u. Było chwytliwie, nieco mrocznie, też zadziornie, wszystko wpadało w ucho, nóżka latała i nawet jeśli Clicks grał dość wtórną, niemal zaprzeszłą muzykę, to mimo wszystko słuchało się jej z zainteresowaniem.

Na G.O.T.H jest podobnie. Wydana po połowie dekady płyta rozwija zapoczątkowane na Glitch Machine pomysły. Przewrotny tytuł z muzyczną stylistyką nie ma nic wspólnego. Gotyk na dotyk, chciałoby się rzec, przy czym pamiętajmy, że Clicks gra electro w dość staromodnym wydaniu. Album łodzianina numer dwa liczy – uwaga – aż trzynaście indeksów. Sporo, to też wynik dość niedzisiejszy, kiedy większość albumów orbituje wokół siedmiu, góra dziewięciu utworów. Wojciechowi Królikowi udało się stworzyć płytę, może nie w stu procentach równą, wystrzeliwującą utwór po utworze elektro-hity, ale album, który broni się poziomem.

>> CZYNNIKI PIERWSZE: CLICKS – G.O.T.H

Zaczyna się progresywnymi syntezatorami w „First World Problems” w stylu Daft Punk lub Vitalika, dochodzi prosta bitmaszyna i śpiew. Do śpiewu Króla mam najwięcej zastrzeżeń. Momentami jest naprawdę dobry, momentami nużący, chwilami po prostu miałki. To najbardziej nierówna część projektu Clicks, niestety. Muzycznie G.O.T.H daje radę, o, wspomniany utwór numer jeden. Trzecie „Clicks.Dead” zaczyna się prosto, chwytliwie, tanecznie i przebojowo, motyw syntezatorowy buja, przenosimy się do przełomu XX i XXI wieku, francuskich klubów. „Mr. Nevergonnabe” ma w sobie nu-rave’owy pazur, ostrość digital hardcore’owego Atari Teenage Riot, które naprawdę dają kopa, to jeden z lepszych kawałków na G.O.T.H – łapie zwłaszcza w wykrzykiwanym „A star”, to kawał dobrej roboty, również gdy muzyka zalicza zjazd w finalnej partii kompozycji. 

Dynamiczne „I Dream” jawi się jako cyber-suita ze świetnym refrenem, „Story” ma w sobie dużo punktów stycznych z Kavinskym, a „Fever” pachnie fidget house’em, brakuje tylko mocniejszych akcentów po syntezatorowych solówkach (1:16 można było zrobić na większy „boom” energii). 

O ile Glitch Machine sprzed pięciu lat Clicks ulokował w mocnym electroclashu, pamiętacie, Miss Kittin, Fischerspooner, tak tutaj Królowi bliżej jest do Vitalika, do francuskiej sceny elektronicznej, zresztą dobrym tropem będą również artyści związani z Kitsuné i Ed Banger Records, Mr. Oizo, Justice, Feadz, w końcu, ale to już Brytyjczycy, Simian Mobile Disco. Jest staromodnie, jest na G.O.T.H, w warstwie odniesień muzycznych, naprawdę ciekawie.

NASZA SKALA OCEN

A JAK OCENIAMY?
FYHOWA OCENA
%d bloggers like this: