O swojej kasecie zatytułowanej Marzenie, w Czynnikach pierwszych opowiada Łukasz Jastrubczak, autor pierwszego wydawnictwa w dziejach labelu -Super-. Dziś w dość nietypowej, jak na ten dział, formie. 

 

„5b” 

Z mikrofonu. Kręcę głośnością. Organki, które mają jedną barwę określoną szesnastoma instrumentami. Pojedyncze plemię. Flet szkolny. Farfisa 666; kupiłem na targu w Rumunii. Znowu ten z szesnastoma. OO, za głośno.  Farfisa z fletem. Bongosy. Ale co tam w dole słychać? Wszedł Korg. Już się zaczyna kruszyć; za dużo zapętleń. U góry na czysto wchodzi pojedynczo-plemienny. I stuka rytm. Jak z bicza. W Islandii taką poznaliśmy osobę, co codziennie z bicza w sali gimnastycznej wydawała dźwięki. Na lewym kanale się perkusja nagrała przez chwilę. Zadowolony jestem z tej perkusji, dobrze, że ją kupiłem. Szesnastka, solo basu. O, to dobry moment. Je. Dobra pętla.  Trwa w rozpadzie. Dziewiąta minuta. Stringi. I bicz. Po chwili jak z gry ten bicz. Jedenasta minuta. Miła melodia; takie chóry, to z Korga. A przester się wziął z zapętleń; rozpadły się. A może nie? W sumie jakby bas na głośno był. Albo to i to. Bicz. Znowu 666, moja ulubiona barwa. Na żywo jest bardzo ładna. 14. minuta. Dwie pętle. Próbuję się spasować. To chyba kaseta. Słychać, jak pedałem próbuję zapętlić; ale chyba często kasuję. Łoł. A to co? Technobass. I overdrive. Taki w sumie do radia utwór. A teraz syk smoka. Ale z gry ewidentnie. Organy. Muzyka do Śródziemia: 18:20. Uff. I są jakieś dzwonki w tle teraz. Na maksa: Muzyka do Sródziemia! Ok. Polepszyło się. I to jest właśnie ten z Rumunii. Taki jakby Casio ToneBank, ale ma naprawdę piękne brzmienia. I z tej perkusji też jestem zadowolony. Ma super bongosy. 22. minuta. Fajnie flet dopełnia. No i tu niepotrzebnie wszedłem z szesnastką. I próbowałem potem uratować, chyba. Dobrze, już znowu wrócił na drone’a. Oo. Je. Super fajna minuta. 23-24. No, to jest dobry moment. Ta perkusja się dobrze zgrała. Szesnastoinstrumentowiec zerodował bas. Dobry moment. 23-24. aż do 27. w sumie. ło. Dwa rytmy. Ten drugi na żywo. W lewym kanale. No, szkoda w sumie, mogłem dłużej przytrzymać. Inna specyfika. Za gwałtownie. Ale chyba ratuję. Tzn. Próbuję. Biczem ratuję. Taki hardkorowy Mario w Śródziemiu. Tak długo. Trwa. Wędruje. Rozlewa się przyjemnie. 32. Dobra struktura. Już półtorej minuty. O, Korg ładnie wszedł. Wypełnił trochę przestrzeń. Którą rozrywają stopy nadchodzącego krasnala. Fak. Ti tu. To jest tak, jak nie wyłączę szesnastoinstrumentowca, ale nie gram na nim przez chyba minutę, to on przypomnienie wypuszcza z siebie: Halo! Ti tu. Zawsze muszę pamiętać, żeby wyłączać. Teraz zapomniałem. Ratuję stringami. O, 37:40. A to jest chyba też ten z Rumunii. To na pewno. Chyba całość na nim, oprócz basu. Tak, bas był z pojedynczo-plemiennego. Teraz kręcę nim. Ale te flety rileyowe to z farfisy 666 właśnie. Które zaburzam niestety chamską perką. To znowu moment ratowania sytuacji. Ale wchodzi log drums. Z Korga. Solówka. 43.  Farfisę muszę nagrywać mikrofonem, bo nie ma wyjścia liniowego. Stąd jak jest z niej wychodzi dużo warstw, to się szybko kruszy dźwięk. Spokój deformuję, przełamuję log drums i ostrą perką. Szesnasto na koniec. No właśnie ten dźwięk to może być albo trąbka, albo wiolonczela. Mało się różnią. Wszystkie szesnaście instrumentów brzmi bardzo podobnie. Ostatnie 2 minuty. Na smutno-wesoło. Chóry. Konsonansowy koniec.

WYTWÓRNIA: -Super-
WYDANE: 27 listopada 2014
WIĘCEJ O ŁUKASZU JASTRUBCZAKU
INFORMACJE O ALBUMIE

%d bloggers like this: