Grają prościej niż Wild Books i pewnie też naiwniej niż Kaseciarz, mimo to szczerością i radością czerpaną z grania biją wszystkich na głowę. Sprawdzamy jak broni się drugi krążek Lewych Łokci.


AUTOR: Lewe Łokcie
TYTUŁ:  Spokojnie, Spokojnie
WYTWÓRNIA: Fight This Generation Records
WYDANE: 
13 listopada 2017


Czytelnikom FYH właściwie nie trzeba ich przedstawiać. Lewe Łokcie to grupa przyjaciół z Częstochowy, których połączyła nieskrywana sympatia do brudnej muzyki gitarowej lat dziewięćdziesiątych. Po blisko pięciu latach od debiutu i wielu zmianach personalnych panowie nawet na chwilę nie zboczyli z obranej przez siebie drogi, w swoim przesterowanym życiu nie wydorośleli ani o rok. Młodzieńczy bunt stanowi bowiem największą siłę ich muzycznego i wizerunkowego przekazu. Podobno gówniarzem jest się na zawsze.

Sprane i tysiące razy ograne riffy spod znaku Dinosaur Jr. wciąż siedzą głęboko w ich sercach i pewnie też zapełniają domowe kolekcje płyt. Otwarcie przyznają, że nawet nie próbują wychodzić poza indierockowe standardy. Cenią sobie autentyczny i surowy przekaz, dlatego zdecydowali się nagrać cały materiał na setkę. Wsłuchując się w Spokojnie, spokojnie, bez większych wysiłków możemy poczuć się jak na koncercie Łokci – w dusznym i ciasnym klubie te kawałki sprawdzają się najlepiej. Utwory w stylu „Spokojnie” czy „Nic specjalnego” bardzo otrawcie korespondują z debiutem, ale w nowym zestawie mamy też kompozycje, które zdradzają pewien progres w pracy nad wokalami.

Sporo w tym zakresie zadziało się przypadkiem i na drodze twórczych, a może i zakrapianych improwizacji. Wokale nagrane były bowiem osobno i to spory plus. Chłopaki dośpiewują, przekrzykują się nawzajem i uskuteczniają najróżniejsze wielogłosy („Płoną miasta”, „Głową w dół”). Przesterowane brzmienie współgra z dynamiczną perkusją i emocjonalną warstwą wokalną, a nie można pominąć także tego, o czym właściwie jest ten album…

Mowa tu o przegranej generacji? Dużo w tym prawdy, ale przecież nie mamy do czynienia z „generacją nic” i smutnym, psychodelicznym buntem na poważnie. Lewe Łokcie wciąż z pulsującym tętnem, ale jednak coraz bardziej pogodzeni z byciem na pozycji przegranej, odrzucają codzienne lęki i stresującą pogoń za lepszy życiem.

Proponują tytułowy spokój i w istocie smutne teksty przenoszą w rejony bardziej optymistyczne. Luzują kołnierze i mankiety, bo przecież gospodarka rośnie w siłę, choć w gruncie rzeczy sytuacja młodych ludzi niespecjalnie się poprawia, tak było i wciąż jest. To boli i uwiera, o tym więc głośno śpiewają w „Nic specjalnego”. W jednym z wielu trafnych refrenów, Piotr Rogoziński i Rafał Kafel wykrzykują: Zbyt długo czekasz na ten moment, nic specjalnego nie przytrafi się nam, gdy na nic odważnego nie stać nas. Podobnie chwytliwych tekstów i towarzyszących im riffów jest tu sporo. Przyswaja się je z dużą łatwością już przy pierwszym odsłuchu.

Częstochowianie płytę wydali własnym nakładem sił i środków. Niech za podsumowanie posłuży nazwa ich samozwańczej wytwórni – Fight This Generation. Po trzydziestce walczymy już bardziej „z” niż „o” generację. Amen.

NASZA SKALA OCEN (K L I K!)

A JAK OCENIAMY?
FYHOWA OCENA
%d bloggers like this: