WYTWÓRNIA: SOHO Palace
WYDANE: 31 października 2015
WIĘCEJ O PROJEKCIE
INFORMACJE O ALBUMIE
Odpalasz kompilację Czeluść, dodaj do tego przelewającą się w grzejnikach wodę, i masz naprawdę kapitalną muzykę. Dziwnym trafem, nawet gdy w otwierającym album „Triumphie” narasta bit, ta woda w kaloryferach także przy moim ostatnim odsłuchu się wzbierała. Razem wszystko stworzyło niesamowitą, pełną napięcia otoczkę. Dobra, bez wody też jest super.
Do Czeluści podchodziłam długo i sceptycznie, okładka taka se, artyści mi przelatywali gdzieś w głowie (OLFVN , Da Voska Docta, JUTRØ), a płyta przyszła do redakcji niespodziewanie, niezapowiedzianie i tak w ogóle o. Album odpaliłam w aucie na autostradzie i… och. Jakież to dobre. W skrócie – Czeluść – Wolumin #1 i aż chce się czekać, to znaczy nie chce się czekać, bo chciałoby się od razu otrzymać część drugą. To raz, bo to dobre wydawnictwo, jakich w kraju jednak mało. Ale jest i dwa – album dość nierówny, z którego można by było wywalić kilka nagrań, niewiele, ale jednak.
Czeluść sama w sobie to krakowski kolektyw producencki, który w zalewie techno i innej elektroniki (wystarczy spojrzeć, jakie imprezy odbywają się w klubach ze stolicy Małopolski) chce wśród krakowskich słuchaczy wzbudzić zainteresowanie innymi muzycznymi gatunkami. Stąd kompilacja wydana przez SOHO Palace, na którą Kosa i JUTRØ zaprosili utalentowanych producentów. Tych czasem wspomagają piosenkarki i MC (Nocny i Linda – utwór z pierwszym, „La Vida Loca” to jeden ze słabszych momentów na płycie, w przeciwieństwie do „Travvy”, która jawi się jako typowy highlight wydawnictwa), w większości są to jednak trapowe instrumentale, które wcale nie wypadają źle. Da Voska Docta i „Dzielnia” to dobry mroczny utwór, do którego momentami by się przydała nawijka. Tak samo jak w „Tripperze” Kosy lub „Clap Yo Handz”, druga najlepsza kompozycja na Czeluści (Sokos).
Momentami się dłuży, ale głównie jest bardzo ciekawie. To co, czekamy na Wolumin #2?