Kolejny epizod cyklu Novas Batidas poświęcamy kwietniowym premierom i najciekawszym muzycznym zjawiskom w czasach pandemii COVID-19.
Novas Batidas to nowy cykl, w którym prześwietlamy scenę latynoskiej i afrykańskiej muzyki elektronicznej. W pierwszym odcinku przedstawiliśmy marcowe wydania płytowe – Nazara, Pedro, DJ-a Lycoxa i Scratchę DVA. Od tego czasu, chociaż to zaledwie miesiąc, nasza codzienność zmieniła się nie do poznania. W czasach domowej izolacji i globalnego zamknięcia wszystkich miejsc rozrywki i kultury, pierwszym, w zasadzie naturalnym odruchem okazały się livestreamy. Pierwsza myśl: wspaniale – przecież w salonie też można potańczyć – i to w szlafroku (albo innej wygodnej domowej wersji), bez wątpliwej przyjemności stania w kolejkach do wejścia, potem do szatni, do baru aż do umiarkowanie trzeźwego powrotu do domu. Ale okazuje się, że to, w czym upatrywaliśmy remedium na lockdownowy spadek nastroju, w dłuższej perspektywie pogłębia odczucie dystansu społecznego. Przecież to właśnie kolejki, ścisk i gwar jest esencją tego, za czym tak mocno teraz tęsknimy. Livestreamy wszelkiej maści zalały nasze tablice w social mediach, zastępując dotychczasowe wrzutki na insta stories z klubowych i imprezowych podbojów. W tym gąszczu crossujących się wzajemnie artystów, naprawdę nietrudno się pogubić. Rozwiązania są zasadniczo co najmniej trzy: a) płyniemy z nurtem i klikamy na chybił trafił, b) udajemy, że nie zjawisko nie istnieje – problem z głowy, c) nie mówimy „nie” odkryciom, ale stawiamy głównie na sprawdzony content (w końcu aspekt „live” w większości przypadków to tylko iluzja). Przychylając się do trzeciej opcji, oto kilka moich typów.
Pierwszym i w zasadzie (biorąc pod uwagę dzienną skalę produkcji nowych materiałów) dość zamierzchłym wydarzeniem była firmowana przez Boiler Room transmisja w ramach cyklu „Streaming From Isolation” z udziałem artystów związanych z labelem Moonshine. BR w czasie pandemii zaczął poruszać się kluczem tematycznym, zazwyczaj na zasadzie jeden wieczór – jedna wytwórnia/inicjatywa. W tym przypadku stężenie tropikalnej, nieokiełznanej energii w wydaniu latynoskim sięgnęło wartości szczytowych: haitańsko-kanadyjski magik Jerico, pełna charyzmy Bambii, montrealski król hip-awangardy – Pierre Kwenders. W tej stawce naprawdę trudno wyróżnić faworyta, bo każdy z setów był jak kolejne warianty smakowe świetnej pizzy. Najbardziej soczysty kawałek wysmażył pochodzący ze stolicy Haiti – Port-Au-Prince – Michael Brun. Jego set to bardzo lekka i przyjemna w odbiorze fuzja latynoskich nowości ze sprawdzonymi, mainstreamowymi motywami. Do leniwego, słonecznego przedpołudnia – jak znalazł.
Inne polecane: Juba z kolektywu Boko Boko! dla berlińskiego klubu GRETCHEN (LINK!), Branko – wszystkie sety rozrzucone po jego social mediach (niektóre niestety tylko podczas instagramowych live’ów), Rey Sapienz – współzałożyciel labelu Hakuna Kulala dla Boiler Room (LINK!).
Kolejnym znakiem (albo zmorą – wybierzcie sami) obecnej sytuacji są internetowe challenge. Zaczynając od najbardziej oczywistego – hot16challenge2, który – choć w szczytnym celu, zaangażował ludzi, którzy raczej po prostu NIE POWINNI. Kolejnym, o nieco mniejszej karierze, był ten z wskazywaniem siódmej z kolei płyty na swojej półce – formuła jednak dość szybko się wyczerpała (patrząc na stopień zatkania youtube kolejnymi szesnastkami – może to dobrze). Z perspektywy naszego cyklu, najbardziej interesujący okazał się ten zorganizowany przez Sho Madjozi. Po udostępnieniu surowego wokalu do utworu „Sena Ala”, zwróciła się do producentów o nadesłanie swoich wersji beatu. Efekt? Dziesiątki świetnie sklejonych kawałków w naprawdę różnych stylistykach – od gqomu, przez afrobeats do typowo hip-hopowych (sprawdźcie hashtag #SenaAla na Instagramie!). Moim faworytem jest ten wyprodukowany przez Gafacciego. Pochodzący z Ghany producent dodatkowo podzielił się pełnym procesem twórczym podczas transmisji live. Swoją wersję nagrała też bohaterka jednego z odcinków naszego pandemicznego vloga – związana z Nyege Nyege Catu Diosis.
Kwiecień to jednak nie tylko streamy i challenge – oto krótkie zestawienie kwietniowych premier, których nie wypada przeoczyć:
AUTOR: Fatigado
TYTUŁ: Tou Fixe
WYTWÓRNIA: Golden Mist Records
WYDANE: 13 kwietnia 2020
Lizbońska wytwórnia Golden Mist wraca do gry! Sprawcą cudownego wskrzeszenia labelu po trwającym niemal dwa lata letargu jest pochodzący z położonego na południowym krańcu Portugalii kurortu Albufeira Fatigado. Tou Fixe to zbiór ośmiu melodii, w których syntezatorowe pętle łączą się z rozleniwionymi reminescencjami funany – tradycyjnego gatunku wywodzącego się z Wysp Zielonego Przylądka. Typowo siestowe tempo przyspiesza za sprawą energicznych kick drumów w tytułowym „Tou Fixe”. To moment zwrotny, po którym zauważalnie dała o sobie znać płynąca w żyłach João Caldeiry angolska krew. Jest więc bardziej surowo i upbeatowo – aż do zamykającego album „Musuvia”, mamiącego nas kołyszącą biodrami melodią, która niespiesznie rozpływa się, stopniowo znieczulając niczym rasowy anestetyk. Jeżeli szukacie odprężenia, trafiliście pod najlepszy adres. Ulubiony utwór? Zdecydowanie „Flautadas”!
NASZA OCENA: 7.5
AUTOR: V/A (Różni Artyści)
TYTUŁ: VOLUME 8
WYTWÓRNIA: XXIII
WYDANE: 5 kwietnia 2020
Portugalski label XXIII to jednocześnie platforma dla artystów, która zdążyła wytworzyć wokół siebie kreatywną społeczność, angażując ją do wspólnych projektów. Jednym z nich jest cykl kompilacji muzycznych. Ósma odsłona przynosi skład, który spokojnie mógłby obsadzić pełny line-up średniej wielkości festiwalu: Kid Cala, Pedro, DJ Tess. Od mnogości artystów pojawia się błysk w oku rodem z bajek anime.
Niewątpliwą zaletą podobnych kompilacji jest brak uczucia zmęczenia materiału, które czasem pojawia się w przypadku prób sztucznego nafaszerowania treścią solowych materiałów. Tu każdy gość to nieco odmienna stylistyka – choć wszystkie utrzymane w mocno klubowym klimacie. Zdecydowanie warta odnotowania jest obecność na składance angolsko-polskiego duetu Lua Preta. Nagrany przez nich „Simba” to rasowy banger z potencjałem na rozkręcenie niejednej imprezy – od piwnicznego rave’u do przytupów w plenerze. Chociaż album, podobnie jak poprzednie kompilacje XXIII został udostępniony do darmowego pobrania na bandcampie, zdecydowanie warto wesprzeć artystów, zbijając wirtualną pionę. A jeśli chodzi o moją ocenę, piona to zdecydowanie za mało. Daję mocne siedem.
NASZA OCENA: 7
AUTOR: Menzi
TYTUŁ: Impazamo
WYTWÓRNIA: Hakuna Kulala
WYDANE: 15 kwietnia 2020
Skoro królem gqomu już dawno temu ogłosił się DJ Lag, to tu mamy do czynienia z cesarzem. A trudno o większy pewnik stabilności (w tym przypadku muzycznych) „rządów”, niż kiedy monarcha wywodzi się z ludu. Menzi to 27-latek pochodzący z największego z durbańskich townships – Umlazi. To miejsce o niełatwej historii i jeszcze bardziej skomplikowanej sytuacji społeczno-ekonomicznej. Muzyka tworzona przez członka legendarnego na scenie gqomu Infamous Boiz jest jej wiernym odbiciem. To nasiąknięta mrokiem i przyprawiająca o dreszcze wyprawa w nieznane zaułki przedmieść Durbanu. Impazamo przyprawia o dreszcze, wciąga, odurza i wprowadza w trans. Nie ma tu mowy o jakichkolwiek kompromisach, co tylko potwierdza tendencję sublabelu Hakuna Kulala, wykształconego w strukturach ugandyjskiego Nyege Nyege, do podejmowania wymagających tematów (patrz: Villaelvin – Headroof). Gqom w najlepszym wydaniu!
NASZA OCENA: 8
AUTOR: V/A (Różni Artyści)
TYTUŁ: PAJUBÁ REMIX II
WYTWÓRNIA: Linn da Quebrada – wydanie własne
WYDANE: 10 kwietnia 2020
Linn da Quebrada to pochodząca z Brazylii artystka i aktywistka, która nie kłania się poprawności politycznej i konwenansom. Każdy jej występ na żywo to swoisty teatr – na pograniczu performance’u i muzycznego manifestu. Wydany w październiku 2017 debiutancki album Pajubá właśnie doczekał się drugiej edycji remiksów. Plejada zaproszonych gości tylko potwierdza, jak znaczącą postacią na undergroundowej scenie jest Linn. Kelman Duran, Badisista, Zutzut, LYZZA – a to dopiero początek. Z uwagi na fakt, że to album z remiksami, możemy liczyć na pełne spektrum brzmień – od skrajnie eksperymentalnych do niemal mainstreamowo–popowych. Kluczem do odbioru jest tu pozbycie się, jeszcze przed odpaleniem pierwszego kawałka, jakichkolwiek oczekiwań i uprzedzeń (z którymi Linn da Quebrada skutecznie walczy).
NASZA OCENA: 7
Od teraz możecie też śledzić towarzyszącą cyklowi, stale aktualizowaną playlistę na Spotify, w której znajdziecie dalszą porcję inspiracji z kręgu latino-african-tropical. POLECAM!