STRFKR to jeden z tych zespołów, które faktycznie żyją muzyką (a nie tylko z muzyki). Chwilę przed ich pierwszymi odwiedzinami w Polsce pozwoliliśmy sobie na krótką rozmowę z mózgiem przedsięwzięcia – Joshua Hodgesem.

Co było waszą główną inspiracją w trakcie tworzenia Miracle Mile?

Myślę, że bardzo duży wpływ miały tu grzybki halucynogenne (śmiech). Poza tym bardzo zależało nam, żeby materiał był lekki, wręcz swawolny, ale przy tym zróżnicowany.

Nieczęsto spotyka się tak długie longplaye (17 utworów – przyp. red.). W tym ogromnym natłoku dźwięków masz swój ulubiony kawałek?

Chyba trudno byłoby mi wybrać swój ulubiony utwór z Miracle Mile. Chociaż bardzo lubię „Kahlil Gibran”… Sam nie wiem… Każdy kawałek da się polubić na swój odmienny sposób.

Miracle Mile wydaliście na początku tego roku, a teraz jesteście w trasie, więc pewnie nie piszecie nowej muzyki?

Komponuję, piszę kawałki cały czas! A w przyszłym roku planujemy zrobić przerwę w koncertowaniu, żeby skupić się tylko na pisaniu i nagrywaniu.

Jak długo zajęło wam zebranie materiału na Miracle Mile? I jak wyglądał proces tworzenia całej płyty?

Niektóre z tych piosenek są już całkiem stare. Szkice, które zebrałem w ciągu ostatnich paru lat, dokończyliśmy wspólnie, jako zespół. Niektóre utwory napisaliśmy będąc w trasie, a kiedy wróciliśmy do domu, poskładaliśmy je do kupy. Zaczęliśmy od listy około trzydziestu utworów, z których wybraliśmy kilka, które jeszcze dopracowaliśmy i zamknęliśmy cały zestaw na nowy album.

Miracle Mile ma też bardzo przyjemną dla oka okładkę. Czyja to zasługa?

Zrobił ją dla nas nasz utalentowany przyjaciel Tyler Kohlhoff. Jest fotografem z Nowego Jorku.

Jesteście od jakiegoś czasu w trasie. Jaka najdziwniejsza historia zdarzyła się wam do tej pory?

Kiedy ostatnio podróżowaliśmy po Europie, skończyłem z pięścią rumuńskiego taksówkarza na twarzy. Kiedy próbował nas naciągnąć i policzyć sobie więcej powiedziałem „fuck that”. A on chyba zrozumiał, że powiedziałem „fuck you”, czy coś w tym rodzaju. Później dowiedziałem się, że oni bardzo lubią dyskutować na pięści.

Jakie są twoje ulubione zespoły? Wiem, że pierwsze miejsce zdecydowanie i niezmiennie okupuje STRFKR, a co poza nim? Czego słuchasz?

Aktualnie totalnie pochłonął mnie Connan Mockasin. Jego nowy album, Caramel, który dopiero co wyszedł, jest chyba ostatnio jedyną rzeczą, jakiej słucham.

Byliście kiedyś w Polsce? Wiem, że jako zespół nie, ale może jako turyści? Czy dalej Polska jawi się dla was jako tajemniczy kraj daleko w Europie?

Nigdy nie byliśmy w Polsce koncertując, żaden z nas nigdy nie odwiedził też waszego kraju jako turysta, więc naprawdę nie możemy się doczekać, kiedy w końcu tu przyjedziemy!

%d bloggers like this: