AUTOR: Bloc Party
TYTUŁ: The Nextwave Sessions
WYTWÓRNIA: Frenchkiss Records
WYDANE: 12 sierpnia 2013

 
Bloc Party to jeden z nielicznych zespołów, który seryjnie wydawał epki jeszcze zanim stało się to modne. Brytyjczycy już dawno temu odkryli, że to idealna forma kontaktu z fanami – „mamy kilka nowych, niezłych utworów i chcemy się nimi z wami podzielić”. Bez żadnych longplayowych zapchajdziur, bez zbędnego wodolejstwa. Jak przystało na prawdziwych facetów, dżentelmeni z Londynu przemawiają krótko, ale treściwie i konkretnie. I sto razy bardziej wolę właśnie takie dwudziestominutówki, niż ciągnące się godzinami długograje, w których nastrój zmienia się częściej niż partnerzy Sashy Grey.

To że Bloc Party potrafi być cholernie dobre, nie jest chyba żadną nowością. I jestem przekonany, że fani na koncertach od tej pory będą domagali się „Ratchet” częściej niż przebrzmiałych „Banquet” i „Helicopter”. Rozpoczynający płytę kawałek zdecydowanie dorównuje poziomem energii największym bangerom Brytyjczyków. Kele Okrereke nigdy nie stronił też od ballad, w których mógłby popisać się niemałymi przecież umiejętnościami wokalnymi. Sposobność ku temu stworzył sobie w utworze „Obscene”, który dopieszczono delikatnym podbiciem a la James Blake. Nie wiem czy można doszukiwać się tu jakichkolwiek korespondencji z pierwszym albumem Foals, ale panowie z Londynu zamiast francuskiego otwarcia (dla niezorientowanych: „French Open” z Antidotes) zaserwowali „French Exit”, jednak, o ironio, umieszczone w środku albumu. Delikatnie wibrujący głos Kelego genialnie wybrzmiewa też w „Montreal”. Zdaje się, że band wyszedł z założenia, że opcja na kanapkę jest najlepszym rozwiązaniem i z uporem mocniejsze kawałki przepletli bardziej sentymentalnymi utworami. Nie trzeba więc być bystrzakiem, żeby dojść do wniosku, że kończący The Nextwave Sessions „Children Of The Future” nie będzie rasową pościelówą. Kawałek, który z chęcią usłyszałbym jako ścieżkę dźwiękową filmu czy serialu (byle nie reklamy Top Model!) to typowa pocztówka muzyczna, która sprawia, że momentalnie włączamy funkcję zapętlania albumu na kolejnych parę przesłuchań.

Oj rozpędziło się Bloc Party. Po dobrym, ale zostawiającym pewien niedosyt Four z ubiegłego roku, teraz panowie zdecydowanie dali radę. Naprawdę trudno doszukać się na tym albumie jakichkolwiek uchybień. Każdy dźwięk zdaje się być idealnie trafiony.

A JAK OCENIAMY?
FYHOWA OCENA
%d bloggers like this: