Legendarny zespół z Chicago wystąpi w Warszawie (i Gdańsku też).

Tortoise to żywa legenda. Kiedy ukazywały się ich pierwsze single „Mosquito” i „Lonesome Sound”, ja stawiałem swoje pierwsze kroki. Od wydania ich debiutanckiego albumu w tym roku upływają 22 lata. Od tego czasu zespół założony przez Douga McCombsa i Johna Herndona ani trochę się nie zestarzał. To zdecydowanie nie przykład projektu, który podąża utartą ścieżką, multiplikując sprawdzone schematy. Amerykanie eksperymentują, odkrywają i ryzykują. Takie podejście i taka mentalność od zawsze charakteryzowały największych wizjonerów w historii muzyki. A o takich można mówić w przypadku zespołu, który zobaczymy w trakcie tegorocznej edycji Distorted Festival.

Utarte slogany o Tortoise jako twórcach post-rocka zostawmy na boku. Trudno się z nimi nie zgodzić, jednak tutaj nie o etykiety chyba chodzi. Tym bardziej, że zespół z Chicago od zawsze raczej stronił od szufladek i unikał jednoznacznego skategoryzowania. W przypadku granej przez nich muzyki przewijały się gatunki takie jak krautrock, elektronika, dub, jazz i indie. Żadne ich zestawienie nie oddaje jednak w pełni tego, co możemy usłyszeć na każdej z siedmiu wydanych przez Tortoise płyt studyjnych. To wyrafinowany blend wyszukanych i nieoczywistych brzmień idealnych na chłodne jesienne wieczory. Wydany w styczniu tego roku, klasycznie już nakładem Thrill Jockey, album The Catastrophist jest powrotem zespołu po siedmioletniej przerwie od nagrywania. I właśnie między innymi z tej okazji zespół wyruszył w trasę koncertową, której jednym z punktów będzie warszawski klub Niebo. Nietrudno więc przewidzieć, że to właśnie materiał z najnowszej płyty zdominuje koncertową tracklistę. Album zapowiadał zdecydowanie najdłuższy z całego materiału utwór „Gesceap”, w którym wibrujące synthy unoszą się swobodnie nad marszowo grającą perkusją. Do tego zestawu z czasem dołącza nieco przytłumiona gitara. To absolutne mistrzostwo świata. Pozostałe kawałki zebrane na The Catastrophist nie ujmują aż w takim stopniu, a mimo to są utrzymane na nieosiągalnym dla większości artystów poziomie.

Na płycie znalazł się też cover pochodzącego z roku 1973 hitowego utworu „Rock On” Davida Essexa, który na przestrzeni lat doczekał się interpretacji w wykonaniu Smashing Pumpkins, Def Leppard, czy Blondie. Wersja autorstwa Tortoise, z gościnnym udziałem wokalisty Todda Rittmanna utrzymana jest w charakterystycznym dla Amerykanów syntezatorowym, lekko psychodelicznym klimacie. Warto zauważyć, że The Catastrophist to pierwszy album w historii zespołu, na którym pojawili się zaproszeni wokaliści. Drugim z nich jest założycielka Yo La Tengo, Georgia Hubley, której głos słyszymy w kawałku „Yonder Blue”. Georgii i Todda co prawda nie usłyszymy podczas warszawskiego koncertu, ale sądząc po niedawnym występie Amerykanów w Boiler Roomie i tak możemy spodziewać się obłędnego show.

3 listopada 2016
Niebo, Warszawa
godzina: 20.00
Bilety:
I pula – 60PLN
II pula – 70PLN

III pula i w dniu koncertu (o ile będą) – 80PLN
EVENT: K L I K!

%d bloggers like this: