AUTOR: Piotr Cisak
TYTUŁ: Clementoni
WYTWÓRNIA: Craneal Fracture Records
WYDANE: 1 stycznia 2016

Patrząc na muzyczną przygodę Piotra Cisaka, nie można nie odnieść wrażenia, że z albumu na album jest coraz ciekawiej. Styczniowe Clementoni to solidna pozycja wydawnicza gdańskiego producenta.

Solidna i bardzo ukierunkowana na mroczne rejony muzycznej improwizacji. Cisak uderza w tony głębokie, przesiąknięte przesterowanymi synthami i gitarą, o mocno drone’owym podłożu. Tych szumów na Clementoni jest bardzo dużo, co dodatkowo potęguje złowieszczy wydźwięk wydawnictwa. „Miś”, w którym kolejne warstwy noise’u na siebie nachodzą, a rozkręcony reverb walczy z falami szumu, to kapitalne rozpoczęcie rozdania. Ponad dziewięć minut harshowych zapędów Piotra, gdzie przeróżne zgrzyty i przestery mieszają się z nagraniami terenowymi. Ale zanim nadejdzie ten hałaśliwy sztos, trzeba zaznaczyć jedną, bardzo istotną rzecz. Cisak potrafi budować napięcie. W „Misiu” zaczyna od delikatnych ambientów, na których mimowolnie pojawiają się kolejne dodatki. Raz są to odgłosy ptaków (field recording), raz narzucone pogłosy, by zaraz przejść właśnie w tę noise’ową, ale jeszcze spokojną część kompozycji. Te przeszkadzajki raz się pojawiają, raz zanikają, przechodząc niemal w martwą ciszę, by w pewnym momencie przycisnąć z pełnym impetem. Końcówka pierwszego indeksu przygasa jednak tę poniekąd nerwową atmosferę.

Aura ścieżki do filmu grozy rozkręca się wraz z nadejściem „Kompasu” i ciągnie aż do „Pražské tajemství”. Cisak tworzy swoje misterne melodie, choć momentami z melodiami te kompozycje nie mają nic wspólnego. Wspomniany „Kompas” to czysty drone dograny na industrialną, pełną przestrzeni modłę. Rozciągnięte syntezatory, a na nich połyskujące ciemnymi barwami hałaśliwe plamy. Akcentem free-impro niech będzie to katowanie głowic (albo dęciakowe sample?) w „Magnetyzmie” i niepokojąco wybrzmiewająca rytmika, a sprzężenia w końcówce „Aichi D3A” podkreślają ten horrorowy outfit wydawnictwa. „Pražské tajemství” wypada chyba jednak najciekawiej z całego towarzystwa. W pełni noise’owe nagranie, rozkręcone przestery wzmacniające ciężar albumu i utworu, a do tego kontrastujące z głównym tematem ptasie nagrania terenowe. Dobrze pomyślane, a samo Clementoni nie zaniża poziomu – i w dyskografii Cisaka, i w dotychczas wypuszczonych elektroniczno-eksperymentalnych, tegorocznych wydawnictwach.

A JAK OCENIAMY?
FYHOWA OCENA
%d bloggers like this: