Zbieramy stare kompozycje Rutgera Zuydervelta i na Assemblage przelatujemy przez siedmioletni przekrój twórczości Machinefabriek.


AUTOR: Machinefabriek
TYTUŁ: Assemblage (Gathered Eccentrics 2010-2016)
WYTWÓRNIA: Zoharum
WYDANE: 27 lutego 2017


Tym razem Holender, razem z gdańską wytwórnią Zoharum, zebrał swoje mniej znane, mniej popularne, ale równie dobre kawałki, które na przełomie lat 2010-2016 znajdywały swoje miejsce na kompilacjach, splitach, epce Nerf czy stanowiły dźwiękowe tło do krótszych form filmowych. Efekt? Tak w skrócie – przekrój przez intrygujące okołoambientowe, opierające się na elementach muzyki konkretnej kompozycje, których Zuydervelt na Assemblage wyselekcjonował piętnaście.

I trzeba przyznać, że Machinefabriek wybrał dobre utwory. Dobre, mając na myśli także różnorodne. To nie jest od A do Z materiał spójny, jednostajny i uszyty tymi samymi muzycznymi materiałami. Assemblage, z podtytułem Gathered Eccentrics, choć oscyluje wokół tych samych barw, to jednocześnie ukazuje dość spory rozrzut w dźwiękowych zainteresowaniach Holendra. Bo mamy i zapędy noise’owe, gdzie szmery, zgrzyty i różnego rodzaju szumy naginają percepcyjne możliwości słuchacza. To najbardziej uwydatnia się w harshowym „Meltdown” z 2013 roku (płyta M – The Thirteen Letter). Otwierająca utwór szalona rytmika brzmi jak szatkowana, jak śmigła helikoptera rozcinające niebo, by po chwili w jej miejsce pojawiły się unoszące i opadające synthy i elektroniczne sprzężenia, aż w końcu – w nieokiełznaną ścianę hałasu, zgrabnie zakończoną rozciągniętym w czasie i przestrzeni drone’owym akordem zagranym na syntezatorze.

Interesującą formę posiada „Kleurenrivier”, utwór stopniowo rozwijajacy się, z masywnym i patetycznym środkiem, takim swoistym punktem kulminacyjnym zahaczającym o niskie rejony klawiszy, trochę złowieszcze, niejako horrorowe, i uroczym zakończeniem wzbogaconym o sample wokalne. Nie zapominajmy o „WinterWende”, ścieżce dźwiękowej do pięciominutowego filmu Miloushki Bokmy traktującego o pogańskim festiwalu światła. I tak jak w filmie rytualna atmosfera pełna psychodelicznych i niezrozumiałych zachowań prezentuje walkę o światło, tak muzyka Machinefabriek idealnie oddaje aurę filmu. Piski, stopniowe budowanie napięcia, ambient korespondujący z namacalną ciszą. Dźwiękowe wzrosty i upadki stanowiące narrację „WinterWende”.

i.WINTERWENDE from miloushka bokma on Vimeo.

Ale to nie jest jedyny obraz Assemblage, bo Rutger Zuydervelt nie byłby sobą, gdyby nie postawił na melodie spokojne, ambientowe, będące zabawą z formą i dźwiękami. Tego na kompilacji mamy całkiem sporo, zaczynając od opartego na wysokich tonach „Nerfu” (z epki o tym samym tytule), który można rozpatrywać także jako zbiór nagrań zarejestrowanych przez Machinefabriek i przerzuconych na ambientową, nieśpieszną płaszczyznę. Właśnie takie kompozycje dominują na kompilacji. Przestrzenne z jednej strony, z narzuconym ponad poszczególne elementy, dźwięki i odgłosy pogłosem, z drugiej wręcz klaustrofobiczne, paranoidalne – zwłaszcza gdy w „The Desolate Delay” i „Since the Dawn of Time” na tle industrialnego echa, jakby Machinefabriek nagrywał w starej, opuszczonej fabryce, wybrzmiewają przeróżnej maści obiekty i przedmioty. Zastanawia też, dlaczego przez blisko cztery lata „Vowls”, które zamyka Assemblage, znajdowało się jedynie na Soundcloudzie Zuydervelta, bo fuzja pociętych sampli wokalnych i uspokajającej, niezobowiązującej i zapętlonej melodii wypada nad wyraz ciekawie (a przy okazji można się nauczyć alfabetu).

 

A JAK OCENIAMY?
„WinterWende” - bardzo dobry utwór przygotowany do ciekawego filmu. To flirt ciszy z mrożącymi krew w żyłach piskami. Klasa sama w sobie./
Assemblage powiela utarte przez Machinefabriek schematy, co momentami może stanowić przesyt. Bo ileż można słuchać tego samego, a artysta ileż może robić to samo?
FYHOWA OCENA
%d bloggers like this: