Genetic Transmission razy dwa – w reedycji Kapuke oraz Music Fo Vienna Aktionist. Recenzujemy GT Archive w Zoharum.

AUTOR: Genetic Transmission 
TYTUŁ: Kapuke / Music For Vienna Aktionist
WYTWÓRNIA: Zoharum 
WYDANE: 10 czerwca 2019


Znowu Zoharum, znowu Genetic Transmission. Znowu cofamy się o kilkanaście lat. Tym razem do pięknego 2004 i uroczego 2002 roku, bo właśnie z tamtego okresu pochodzą wznowione nagrania. Kapuke to zapis trzech improwizowanych sesji Tomasza Twardawy i Piotra Jankowskiego, których wokalnie wsparła Barbara. Zapomnijmy o napompowanym mundialowym baloniku za Mistrzostwa Świata 2002 w Korei i Japonii. Twardawa i Jankowski, o ile te mecze w ogóle oglądali, humory poprawili sobie na przestrzeni października i grudnia, kiedy sesje miały miejsce. Music For Vienna Aktionist to z kolei solowa już praca Genetic Transmission i jego dźwiękowe tło do dzieł wiedeńskich akcjonistów. 

Kapuke to czysta muzyka konkretna w noise’owo-groteskowej odsłonie, zebrana w dwadzieścia trzy minuty kakofonicznych, tajemniczych, ostrych i wprowadzających w schizofrenię dźwięków. W tym szaleństwie jest jednak metoda, bo wszystkie odgłosy, melodie i partie głosowe brzmią zadziwiająco spójnie. Dziwnie, tajemniczo, a przede wszystkim zatrważająco. To surowa, pełna absurdów muzyka. Radosny akordeon z początku Kapuke zostaje szybko ucięty horrorowymi soundscape’ami opartymi na głosie. Raz w zwolnionym tempie, raz w podśpiewywanej formie, w tle zaś przeplatają się piski, trzaski, niepokojące stukoty, rozdarcia, gwizdy, znowu krótkie frazy na akordeonie, prawdopodobnie zabawy metalowymi przedmiotami, być może dźwięki preparowanego pianina(?).

Najwięcej jednak na Kapuke robią partie wokalne. Krótkie, niepokojące, pojawiające się jak migawki flesza i równie szybko gasnące. Twardawa i Jankowski kombinują z dźwiękami, sekundowe piski rosną, to opadają, gdzieniegdzie wydaje się straszyć flet. Improwizowane sesje (były trzy) oparte na drone’owo-ambientowych kolażach wciągają w trans i robią to z ogromną łatwością. Przy tych… nie nazwałbym Kapuke melodiami, ale przy tych dźwiękach można się spokojnie oddalić z myślami. No, może poza końcówką, gdzie z letargu wybija prawdziwie harsh noise’owa ściana zgrzytów i ogromnego chaosu. To też najlepszy moment tej części.

Akcjonizm wiedeński to jeden z mocniejszych ruchów sztuki współczesnej XX wieku. Dziejący się w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych nurt zadziwiał austriacką publikę ostrym, radykalnym i bezkompromisowym odcięciem od mieszczaństwa i katolickich postaw pojawiających się w Austrii tuż po wojnie. Performance, happeningi, granie na austriackich uczuciach, w końcu nawiązania do rytuałów, kościoła, orgii czy samookaleczeń i śmierci. Akcjonizm wiedeński, wymyślny, mocny w wydźwięku, pozostawał w pamięci.

A Genetic Transmission do tych stanowczych i często też okropnych wizji postanowił stworzyć własny soundtrack. Te przygotowanie przez Genetic Transmission ścieżki, gdy się je puści pod zdjęcia czy wideorealizacje z performance, działają. Podbijając napięcie, i tak już ogromne, gdy spojrzy się na przykład na „Abreaktionsspiel”, pracę Hermanna Nitscha, do wyżyn Schlossberg (to akurat w Grazu, ale też w Austrii). Mroczne, ciężkie, naszpikowane niepokojącymi trzaskami i rozciągniętymi drone’ami. Tu i tam przebijają się cyfrowe glitsche, pękają balony HNW, a użyte skrzypiące i jazgoczące wokale potęgują aurę horroru i mentalnego zagubienia. Nie wiem, czy Kapuke / Music For Vienna Aktionist to nie jest najlepsza reedycja Zoharum w przypadku spuźciny Genetic Transmission.

NASZA SKALA OCEN

A JAK OCENIAMY?
FYHOWA OCENA
%d bloggers like this: