W maju Wudec wydał swój najnowszy album Open Doors, którym odcina się od tego, co można było usłyszeć na wcześniejszych wydawnictwach. W planach jest kolejna płyta Path, ale kiedy ona powstanie? Na razie trzeba czekać, ale ten czas umila Open Doors. A że jest to album ciekawy, to poprosiliśmy Wudeca o rozłożenie go na Czynniki pierwsze. 

Album, który nagrałem, nie miał być krystalicznie czystym tworem, w którym każdy dźwięk jest idealnie umieszczony w przestrzeni. Jako artysta noszę w sobie ogromne pokłady buntu, dlatego chciałem, aby moja muzyka również to odzwierciedlała. Chciałem dać ludziom coś brudnego, garażowego, podziemnego. W czasach, gdy producenci pedantycznie dbają o to, aby ich twórczość była perfekcyjnie nagrana, zmiksowana i zmasterowana, ja postawiłem na coś zgoła innego. Pozwoliłem sobie na nagranie utworów, gdzie niedociągnięcia, przesterowania oraz trzaski są częścią kompozycji. Nie jestem perfekcjonistą, jestem człowiekiem chaosu, gdzie nic nie jest poukładane. W moim życiu jest mnóstwo przypadku. Ten przypadek to również element Open Doors. W moich produkcjach sporo jest chaosu i przypadku.

Jestem też niepoprawnym romantykiem, naiwnie wierzącym w świat pozamaterialny, stawiającym uczucia na piedestale. Uczucia podczas nagrywania były dla mnie jednym z instrumentów.

Nie jestem wyszkolonym muzykiem-rzemieślnikiem, ale wyklętym poetą dźwięku. Nie znam zbyt wielu norm i ram obowiązujących w świecie muzyki. Dostałem możliwość tworzenia, narzędzie do wyrażania swojego wnętrza, zatem sięgnąłem po nie i korzystam tak, jak potrafię i na tyle, na ile sam je poznałem.

Fascynuję się ideami kontrkultury lat sześćdziesiątych, bitników, rave czy punka, a także podróżami, okultyzmem, magią, alternatywną rzeczywistością, kulturą psychodeliczną. To kolejne elementy, jakie zamieściłem na płycie. Tym jest moja muzyka, wokół której dorabiam również własną ideologię w postaci opisów, manifestów, tekstów publikowanych w sieci. Wykorzystuję możliwości, jakie dają mi Internet, ludzie oraz kluby, aby dotrzeć do publiki ze swoimi pomysłami – nie tylko na muzykę, ale na świat. W ten sposób powstało „Obudzić Sypialnię”, czyli mój własny cykl imprez zrzeszający „elektronicznych hipisów”. W ten sposób mogę otaczać się ludźmi, dla których świat pozbawiony jest konkretnych norm i zasad, ale także ludzi wierzących w siłę miłości i pokoju. Tych ludzi nazywam Czarną Bohemą. Wspierają mnie, są obok, bronią tego, co robię, oraz cieszą się razem ze mną. Nie jestem tylko producentem muzycznym. Jestem producentem własnej synkretycznej rzeczywistości, własnego świata zbudowanego na marzeniach.

Okładkę do płyty zaprojektowała i narysowała Kinga Lewandowicz.

***

„BURNING GATES”

Bramy do krainy dźwięków, krainy wykreowanej przez mój umysł. Kiedy je przekraczasz, twój świat materialny jaki znasz, zostaje spalony przez płomienie wyobraźni. Daj spalić wszystko co znasz i daj się wchłonąć. Po drugiej stronie czeka na ciebie zupełnie inna rzeczywistość. Wystarczy przejść przez płonący portal, całą resztę zrobi za ciebie ogień…

„I AM YOUR SHAMAN”

W nowej rzeczywistości to moja muzyka jest przewodnikiem. Tutaj dźwięk manipuluje umysłem słuchacza, grając na jego emocjach. Bierzesz właśnie udział w rytuale. Jestem twoim szamanem. Daj się poprowadzić.

„OPEN DOORS”

Podczas nagrywania tego albumu mój świat był ukryty w mroku. Ciemność stała się moim przyjacielem i ten utwór o tym opowiada. Ciemność, w której otworzyłem drzwi. Jakie? (…)każdy z nas jest potencjalnie Wolnym Umysłem(…), pisał Huxley. Dziś zrozumiałem, jak bardzo błądziłem w tamtej podróży, jednak to wtedy przekręciłem klucz w „drzwiach percepcji”. W tym utworze ukryłem swoją fascynację psychodelią i tego, z czego się ona wywodzi. To nie był dobry czas.

„COLD TOUCH”

Noc. Życie w niekończącej się nocy. Ciężko opisać to uczucie. Nikt nie jest w stanie tego zrozumieć, jeśli sam nie doświadczył tego „czegoś”. Samotna postać w tłumie i droga prowadząca prosto w świat destrukcji. Zamiana serca w lód, zamrożenie uczuć, obojętność wobec innych ludzi. Nie jest istotne, co się stanie, nawet jeśli właśnie stąpasz zahipnotyzowany po rozbitym szkle. Niszczysz się, krwawisz, co z tego? Wszyscy umrzemy. Chcę zobaczyć, jak to jest się niszczyć. Dam się niszczyć. Dam zamrozić swoją duszę. Pozwolę zbliżyć się demonom do siebie. Już czuję ich chłodny dotyk… Całe szczęście, dzisiaj udało mi się wybudzić, żyję za dnia i nie polecam nikomu spacerów po szkle.

„LOST LOVE”

„Ten pierwszy nieśmiały krok, bardzo szybko przerodził się w szaleńczy bieg. 

Bez opamiętania, w ekstazie. Od tej chwili świat, który znałem zmienił się na zawsze. Malując kolejne dni, miesiące i lata stworzyłaś pejzaż, w którym dostrzegłem zupełnie nowe, nieznane mi wcześniej, prześliczne barwy; a każdy kolor, jaki już widziałem, stał się jeszcze bardziej intensywny. Całe moje życie przyspieszyło, nie miałem czasu nawet zastanawiać się nad tym, co się dzieje. Z dnia na dzień wymknąłem się bez słowa rzeczywistości. (…) Nie myśleliśmy nad tym, co się dzieje, nie próbowaliśmy analizować całej sytuacji. Wskoczyliśmy do rzeki, dając się jej ponieść. (…)Dla nowo poznanej rzeczywistości zrezygnowałem z poprzedniej. Mój cały świat został przewartościowany. Dawne życie, sposób spędzania dni, znajomi, puby i kluby, imprezy – wszystko straciło dla mnie swój urok, stało się kartonowe, łatwe do zniszczenia, nietrwałe. Może ładnie pomalowane, ale w środku było puste, bez znaczenia. Wszystko to zaspokajało moją potrzebę „wyżycia się”. Tylko rozrywka, bez głębszych uczuć. Bo prawdziwe uczucia poznałem przy Tobie. (…) Spełniłem się u Twego boku. Odnalazłem prawdziwą miłość, odnalazłem spokój i odnalazłem szczęście… Cząstka Twojej duszy zawsze będzie we mnie”.

Ten utwór opowiada o wspólnej podróży przez świat, o wolności, jakiej doświadczasz, podążając w nieznanym kierunku, mając u boku tylko ukochaną osobę. O uczuciu szczęścia i spełnienia, ale i o ziemskim rozstaniu dwóch materialnych powłok.

„WHERE FUTURE IS”

Przyszłość. Nie wiadomo, czym jest. Nie wiadomo, co przyniesie. Ale nadzieję musisz mieć już dzisiaj. Tylko obudź się. Ja obudziłem się podczas mojej podróży autostopem przez Europę (Polska-Niemcy-Holandia-Niemcy-Austria-Słowenia-Chorwacja-Słowenia-Austria-Słowacja-Polska).

„WE ARE GOD”

Bóg jest wszędzie, jest wszystkim, jest miłością. A przecież człowiek został stworzony na podobieństwo Boga. Podobno.

Ten utwór powstawał w dwóch etapach. Szkic zrobiłem po długim spacerze i medytacji na polanie w lesie. Kolejna część powstała, gdy supportowałem Zamilską. Na afterze wspólnie z moją przyjaciółką stwierdziliśmy, że jeszcze dziś jedziemy nad morze. Wieczorem szedłem po plaży. Zaliczyliśmy wtedy (pociąg i autostop) Gdynię, Gdańsk, Łapalice, Warszawę. Spaliśmy między innymi pod namiotem na plaży czy w opuszczonym zamku. Po powrocie dokończyłem „We Are God”.

„ENERGY RIVER”

W tym utworze musisz po prostu dać się utopić. Jak w rzece. Jeżeli zerwiesz kontakt z całym światem, nastroisz uszy do chłonięcia tylko dźwięków, muzyka przepłynie przez twoje ciało, wpływając prosto do wnętrza. Stań się jak woda, płyń razem z nią, bądź jak kropla.

„STALKER”

Poszukiwacz duszy wszechświata i awanturnik. Przemytnik najcenniejszych przedmiotów, form energetycznych i duchowych słodyczy oraz przypraw z surrealistycznego świata. Wędrowiec, podróżnik. Stalker.

„MEDICINE”

W utworze możecie usłyszeć fragmenty wypowiedzi Carla Sagana na temat cannabis oraz tego, czym jest marihuana.

„PSILOCYBIN”

Tytuł mówi chyba wystarczająco. Został nagrany po mojej wizycie u moich znajomych we Wrocławiu. Był to okres, w którym bardzo dużo podróżowałem autostopem po Polsce, spotykając mnóstwo ciekawych osób i rzeczy.

***

AUTOR: Wudec
WYTWÓRNIA: wydanie własne
WYDANE: 16 maja 2015
INFORMACJE O ALBUMIE

%d bloggers like this: