Parampampam Trio wypuściło kilka dni temu najnowszą epkę zatytułowaną po prostu… EP#30. Dziś Paweł Nałysnik opowiada o wydawnictwie  utwór po utworze.

Na tym miejscu mogłaby się znaleźć właściwie każda z naszych epek. Powstają w taki sam sposób. Doprowadzenie ich do ostateczności wygląda trochę inaczej. Prawie każdy zespół „ma próby”. My też, chociaż powinniśmy je nazywać sesjami nagraniowymi, ponieważ nie ćwiczymy swoich kawałków, ba!, nawet ich nie mamy, nie przynosimy na próby riffów czy zagrywek, które potem ogrywamy i powstają z nich wielowątkowe utwory. Przychodzimy, rozkładamy graty, przygotowujemy sprzęt do nagrywania, sprawdzamy głośność i gramy. Czasami sesja składa się z trzech czy czterech bloków mniej więcej po dwadzieścia minut / pół godziny (nikt tego nie liczy tak naprawdę, ale tak często wychodzi), lub kiedy nie mamy czasu – dwa bloki do półtorej godziny. W międzyczasie w przerwach rozmawiamy o wszystkim, tylko nie o tym, co zagraliśmy lub zagramy później. Tak wyglądają próby. Potem cały zarejestrowany materiał trafia na sito, które przesypuje to, co jest najmniej ciekawe, a zostawia esencję, która po obróbce komputerowej w domowym zaciszu i zaakceptowaniu staje się kolejnym wydawnictwem PPPT. Zostaje wtedy wymyślenie grafiki na okładkę i wymyślenie tytułów, które w ostatnim czasie weszły na kolejny level minimalu i są tylko numeracją epki i kolejnych kawałków. Można więc powiedzieć, że gramy ostatnio minimal noise. Na koniec epka trafia na naszego bandcampa. Można ją wtedy pobrać jako plik lub po skontaktowaniu się z nami kupić fizyczne wydanie w pudełku z płytą cd-r wyprodukowaną metodą DIY. Tak w skrócie wygląda rozłożenie na czynniki pierwsze powstawania naszych wydawnictw.

„30 1”

Staramy się jak najczęściej zachowywać kolejność kawałków, tak żeby odzwierciedlała ich powstanie. Po odsianiu zostają najlepsze, które idą w kolejności nagrania (chyba że cierpi na tym dynamika całości, wtedy zmieniamy kolejność tak, żeby pasowało). Tak też jest na EP#30. Pierwszy możemy nazwać rozgrzewkowym, jest bardzo luźny w swojej budowie. Jest dużo wydziwiania efektami. Ciekawostką jest fakt, że coraz częściej odchodzimy od traktowania gitary basowej jako instrumentu dającego podstawę rytmiki, czy groove’u. Tym instrumentem pozostaje tylko perkusja, a i to nie zawsze. Tak więc mamy tu trzymającą wszystko w garści perkusję i szalejące we wszystkich kierunkach gitary. Gitarę elektryczną, która normalnie powinna być instrumentem melodycznym, traktujemy raczej jako narzędzie do wydawania hałasu i nazywamy ją pieszczotliwie „szlifierą”. Bas w tym czasie znajduje się nie wiadomo w jakim wymiarze. I tak jest dobrze.

„30 2”

Numer dwa zaczyna się od hałasu gitary i wolnym pochodem perkusji, która z każdą minutą delikatnie się zmienia, aby znów poprowadzić całość w ciemność. Wszystko unurzane w delayach i pogłosach. Kiedy muzyka idzie jak walec, jak jeden organizm – wchodzi saksofon, aby dodatkowo hałas uwypuklić. Uwielbiamy ten moment, kiedy nie wiadomo, kto jaki dźwięk wydaje, kto jest za co odpowiedzialny i po prostu zanurzamy się w całość. Tutaj trochę to słychać. Podstawa idzie tak samo, tylko zmieniają się udziwnienia. Dodatkowo wyszedł z basu jakiś pseudowiolonczelowy pochód. Są to rzeczy nieprzewidziane, których być może nawet w trakcie grania nie słychać aż tak, ale wychodzą podczas pracy w domu. Muzyka powoli ginie w ciszy.

„30 3”

W trzecim raptem wchodzi groove basu i całość idzie w całkiem innym kierunku. Kolejną ciekawostką jest fakt, że słyszymy tu perkusję i dwa basy. Jeden, groove’owy, współpracujący z perkusją i grający przez cały czas właściwie jeden motyw, gra gitarzysta, a w tym czasie basista wydziwia tak, że kompletnie nie słychać, że to jest bas. Czasem wychodzi nam taki patent i wychodzi bardzo ciekawie.

„30 4”

W tym wypadku basista, oprócz wydziwiania, gra jak napisano w podręczniku, a gitara robi to, co umie najlepiej, czyli szlifuje. Perkusista ze spokojem w oczach robi to, co lubimy jako cały zespół. I tak płynie sobie cały ten hałas do momentu, kiedy wszystko cichnie i wchodzi wykręcony saksofon na solo.


AUTOR: Parampampam Trio
TYTUŁ: EP#30
WYTWÓRNIA: wydanie własne
WYDANE: 15 stycznia 2020


 

%d bloggers like this: