Tuż po premierze swojego nowego albumu George Dorn Screams opowiadają o Spacji Kosmicznej, rozkładając wydawnictwo na osiem czynników pierwszych, które wspólnie budują jedną całość. O czym jest Spacja Kosmiczna? A co opowiada każdy z utworów? Tego dowiecie się z lektury Czynników pierwszych w wykonaniu bydgoskiego zespołu.

 

 

„LICZĘ DO STU”

Graliśmy ten numer 99 razy. Strasznie baliśmy się dobić do setki, więc zarejestrowaliśmy go na płycie. Piosenka idealnie sprawdzi się na imprezach jubileuszowych. Zamiast śpiewać „sto lat”, włączamy George Dorna Screams i już. Trzy czwarte „Liczę do stu” nadaje się do tańczenia. Jedna czwarta do słuchania. Całkiem nieźle jak na początek.

Utwór, który zaczyna się od dźwięków refrenu jednej z całkiem udanych piosenek, która nie zmieściła się na naszą poprzednią płytę Ostatni Dzień (2014). Numer potwierdzający naszą bydgoską tożsamość – jakkolwiek jest ona oceniana przez nas samych i na zewnątrz. Wojtkowi zależało na w miarę powtarzalnym basie, Radkowi na dość charakterystycznym gitarowym solo w atonalnym położeniu do pozostałych harmonii. Dla obu wymienionych komponentów mglistym punktem odniesienia jest „Andy Kolorą” zespołu Variete. Tekst dopełnił całości. To kolejny sentymentalny spacer po ulicach naszego miasta wypełniony prywatną, zindywidualizowaną historią szemranych, wąskich, eklektycznych ulic.

„SPACJA KOSMICZNA”

[spacja]

„MIRIADAMI”

Wspólne zbieranie koralików rozsypanych po podłodze. Naszyjnik rozerwał się i patrzyliśmy, jak drobne kuleczki podskakują na chłodnej posadzce. Później, łażąc na czworaka i klnąc jak czworo szewców, zbieraliśmy je skrupulatnie. Wykorzystując naszą nieuwagę, piosenka wślizgnęła się do sali prób.

Utwór zapowiadał się na próbach jako wyróżniający spośród innych. Uwielbiany przez Radka fragment nowego materiału, trudności Wojtka z ułożeniem linii basowej. Z reguły taki mariaż tworzył w naszym przypadku skomplikowany scenariusz pozytywnych zdarzeń, gdyż potrafiliśmy poświęcać tego typu sytuacjom dużo uwagi. Tym razem znów rozliczą nas koncerty i jednostki.

„NA KOŃCU ŚWIATA”

Na końcu świata wieje wiatr i podają zimną kawę. Gdy się ją wypije, wychodzą takie rzeczy.

Przy płycie Spacja kosmiczna polubiliśmy, gdy Marcin i Wojtek są uziemieni w obowiązkach dnia codziennego, a Magda i Radek biorą do rąk gitary oraz mikrofony. Kuba Kapsa zagrał na melodyce – historia zatacza koła. Jeden z bardziej dosłownych, ale i najbardziej lubianych przez nas tekstów Emilii. Piosenka, którą ocenialiśmy jako zbyt wygładzoną na etapie miksów, ale jednak niezbędną dla całości materiału.

„KOCI SZLAK”

Ulubiony numer Felisa Silvestrisa Catusa. Podczas pracy nad aranżacją korzystaliśmy z jego wnikliwych porad. Kiedy ów proces dobiegł końca, można było spokojnie wleźć na dach i odpalić zimne piwko. Wieczór był bezchmurny.

Są utwory, które stanowią odzwierciedlenie muzycznego DNA zespołu. Takim przykładem jest „Koci szlak”. Proces twórczy trwał krótko. Podstawowa struktura była gotowa po jednej improwizacji. Piosenka, która zmieściłaby się na każdym z naszych wydawnictw. Początkowo traktowaliśmy ją jako wypełniacz. Obecnie po kilkudziesięciu przesłuchaniach coraz mocniej trafia w nasz gust. Zdecydowanie najbardziej podoba nam się partia solowa Radka na końcówce, która splata cały numer w harmoniczną całość.

„W CIENIU”

Oprócz „Spacji Kosmicznej” to jedyna piosenka, którą testowaliśmy na koncertach pod roboczym tytułem „Depesz”. Powstała bodajże jako drugi utwór w całym cyklu komponowania nowego materiału. Ze względu na swoją – wybijającą się spośród reszty koncertowych numerów – dynamikę, cieszyła się pozytywnymi reakcjami wśród słuchaczy, którzy mieli możliwość usłyszenia jej na żywo przed procesem rejestracji materiału.

„SMUTKI”

Najlepiej smakują przy temperaturze ciała 37,7. Należy okryć się grubym kocem, można podać batonika w czekoladzie oraz herbatę z miodem i cytryną.

Smutki wciąż przypadają nam do gustu, mimo że mamy już zbyt wiele lat na karku i doświadczeń, aby epatować romantyczną ckliwością. Trudno, z niektórych rzeczy wyrasta się na poziomie umysłu, a na poziomie zachowań – nie. Kolejny utwór wpisujący się w nasze podstawowe, muzyczne DNA. Dźwięki znów płyną z palców, a nie z głębokich przemyśleń i wspólnych rokowań. Stąd ryzyko, że „kiksy” tutaj nie zostały poddane refleksji. Niezależnie od tego, jest to jedna z bardziej lubianych przez nas piosenek. Może ten refren? Może refren trzeba było skomponować inaczej, albo w ogóle go olać? Może w ogóle trzeba olewać refreny?

„POCZĄSTKI”

Z jakimkolwiek odbiorem zewnętrznym spotka się ten numer, „Począstki” to jedna z naszych najukochańszych piosenek, które kiedykolwiek powstały. Skomponowała go Magda i wzięła na warsztat na jednej z duetowych prób z Radkiem. Marcin dorzucił swój tekst. Staff przewrócił się w swoim grobie na drugi bok, ziewnął i zapadł w pożyciową drzemkę. Zamiast kolejnej z rzędu instrumentalnej „luty” wieńczącej nasze wydawnictwa, zdecydowaliśmy się na bardziej ambientowe zakończenie. „Luta” w pełnym składzie pojawi się pewnie na niektórych koncertach. Taka wersja została już zresztą zarejestrowana podczas wieczoru przedpremierowego zorganizowanego dla naszych fanów w bydgoskim studio nagraniowym „Mózg”.

***

WYTWÓRNIA: wydanie własne
WYDANE: 18 marca 2016

 

%d bloggers like this: