Pierwszy tydzień października w Warszawie upłynie pod znakiem Avant Art Festival.

Wrocławska edycja festiwalu Avant Art właśnie trwa w najlepsze i lada moment wejdzie w decydującą fazę. Już drugi rok z rzędu, siłą rozpędu, pałeczkę od Wrocławia z płynnością olimpijskiej sztafety przejmie Warszawa, gdzie już od poniedziałku czeka nas prawdziwy maraton z muzyką i kinem.

PONIEDZIAŁEK 1 X

Na pierwszy ogień organizatorzy przygotowali premierę z rodzimego podwórka. W klubie Pogłos z niesłyszanym wcześniej materiałem wystąpi trio Mazutti, czyli składający się z Michała Turowskiego i Pawła Starca Mazut, rozszerzony o prawdziwego kolekcjonera kolejnych muzycznych przedsięwzięć – Macia Morettiego. Jeżeli cały materiał będzie wprost proporcjonalnie dobry do liczby szlugów wypalonych przez Michała i Pawła w klipie do singla „Dżungla Kwitu”, możemy spodziewać się improwu prima sort. Tego wieczoru zobaczymy jeszcze nowojorskich buntowników z Wolf Eyes. Skoro wiele lat temu zaczarowali Jonathana Ponemana z Sub Popu, to teraz zapewne zrobią to z bezczelną łatwością również z wami!

WTOREK 2 X

Dobry jazz można poznać między innymi po tym, że artysta bawi się na scenie równie dobrze co publiczność. W przypadku Roba Mazurka, chociaż ciemne okulary starają się szczelnie maskować emocje, tę pasję po prostu czuć i to pomimo upływu lat. Każde pokolenie ma swoich bohaterów. Dla wielu Rob stał się (i to bez cienia przesady) tym, kim dla pokolenia naszych ojców i dziadków był Miles Davis. Kiedy przed dwoma laty Mazurek występował w Warszawie razem z Sao Paulo Underground, plac Grzybowski zaczął tętnić rytmem brazylijskiej ulicy. Tym razem artystę zobaczymy solo, co wcale nie oznacza, że na scenie będzie działo się mniej – wręcz przeciwnie. Sam koncert poprzedzony zostanie projekcją filmu „The Farnsworth Scores”, którego realizatorzy (w tym Rob) połączyli ze sobą muzykę, architekturę i naturę. Chwilę po Robie na scenie pojawi się zespół Lotto, czyli rozchwytywane trio Majkowski, Rychlicki, Szpura. Ich ostatni album VV rozbił recenzencki bank (tu przeczytacie naszą), a występy na żywo to prawdziwa magia. To po prostu trzeba zobaczyć.

ŚRODA 3 X

Wnętrza zlokalizowanego na Mokotowie Nowego Teatru to obecnie jedna z najbardziej malowniczych koncertowych scenerii na mapie Warszawy. Trudno o lepsze miejsce dla mrożącego krew w żyłach audiowizualnego performensu w wykonaniu Elizabeth Bernholz, znanej jako Gazelle Twin, przygotowanego we współpracy z twórcami wideo Chrisem Turnerem oraz Tash Tung. „Kingdom Come” to próba zmierzenia się z kondycją, w jakiej znalazł się trawiony przez konsumpcjonizm świat, ale też kondycją wokalistów, którzy podczas występu będą występować na bieżni. Muzyka stworzona przez Elizabeth sięga do najbardziej mrocznych zakamarków ludzkiej tożsamości. Zamówiony oryginalnie przez festiwal FutureEverything projekt spotkał się z entuzjastycznym odbiorem, przynosząc całą serię występów w całej Europie. Kolejnym przystankiem jest właśnie Warszawa.

CZWARTEK 4 X

Moor Mother, Trio SFDB.yhzz na jednej scenie? Jak najbardziej! Póki co (jeszcze) nie razem, ale tę propozycję podsuwamy delikatnie, puszczając oko w kierunku organizatorów. W Praskim Centrum Koneser czwartkowy wieczór upłynie pod znakiem mocno eksperymentalnych, elektoniczno-noise’owych brzmień. Najpierw na scenie pojawi się twórca Intruder Alert – dobrze znanego na stołecznej scenie cyklu niezalowych imprez. Kolejna w koncertowym grafiku Camae Ayewa dobrze wie, jak wielkie przesłanie może nieść ze sobą muzyka. Jej twórczość to bardzo głośny i bezkompromisowy manifest, w którym nie brakuje jednak wrażliwości. Moor Mother, określająca siebie mianem „truth teller”, debiutanckim albumem Fetish Bones zaskarbiła sobie szacunek muzycznego świata. Chociaż jej twórczość nie należy do najprostszych w odbiorze, zdecydowanie warto podjąć wysiłek, by wczuć się w przekaz płynący ze sceny.

Skoro o wrażliwości mowa, to trudno o większych perfekcjonistów od tria Stetson, Fox, Dunn. Każdy z nich, występując solo, jest w stanie wytworzyć więcej energii niż przydomowa elektrownia. Razem skumulują więc zapewne taki ładunek, że może właściwszym miejscem na ich występ byłaby Hala Najwyższych Napięć Instytutu Energetyki. Muzyczne CV Colina, Grega i Trevora otwiera przed nimi absolutnie każde drzwi. I chociaż skład saksofon, perkusja i bas wydaje się mocno klasyczny, panowie  puszczają wodze fantazji, łamiąc wszelkie możliwe reguły harmonii i rytmu. Trio zamknie w niedzielę wrocławską część festiwalu, więc do przyszłego czwartku będziemy bogatsi o pierwsze wrażenia. Jestem jednak ostatnią osobą, która posądziłaby SFD o powtarzalność, więc kto wie – może w Warszawie czeka nas zupełnie inna historia od tej, która zostanie zaprezentowana parę dni wcześniej.

PIĄTEK 5 X

Na ten piątek będę czekał jak chyba na żaden inny. To głównie za sprawą artysty, który pojawi się na scenie już późnym wieczorem. Yves Tumor to wizjoner, świetny producent i jeszcze lepszy performer. Jego wydany niedawno przez wytwórnię Warp album Safe in the Hands of Love dopisuje do obłędnego debiutu nowy rozdział, czarując w równie bezkompromisowy sposób. Spodziewamy się mocnej interakcji z tłumem, której Sean Bowie jest arcymistrzem. To nie jedyny muzyk związany z berlińską oficyną PAN, jakiego zobaczymy tej nocy. Zaraz po Tumorze na scenie pojawi się Erik Wiegand, czyli Errorsmith. Jeżeli przegapiliście jego występ podczas tegorocznego Taurona, zdecydowanie macie czego żałować i koniecznie musicie zostać do końca!

Chociaż zaczęliśmy od końcówki wieczora, nie można zapominać o tym, co czeka nas wcześniej. Już o 21 swój set zaprezentuje Shygirl – i radzę nie spóźnić się ani minuty, bo pochodząca z Londynu didżejka trochę na przekór przyjętemu monikerowi, serwuje na parkiecie totalną rozwałkę. Jeszcze przed nią na scenie pojawi się Aleksandra Grünholz aka We Will Fail i być może uchyli rąbka tajemnicy odnośnie nadchodzącego materiału Dancing. Tej nocy zobaczymy ponadto Lotica oraz East Mana, nakręcanego przez MC Saint P. Czy może być lepiej?

Zanim przeniesiemy się jednak do Konesera, warto zobaczyć spektaktl Teatru Dada von Bzdülöw, do którego muzykę na żywo wykona zespół Nagrobki. Spektakl zostanie odegrany ponownie w sobotę, więc jeśli nie uda się w piątek, spróbujcie kolejnego dnia.

SOBOTA 6 X

Trzeba mieć kondycję maratończyka, by po piątkowej rozwałce być gotowym na równie mocno klubową sobotę. Zamiast kawy i energetyków polecamy gorący ramen – zdecydowanie lepiej wpływa na regenerację. Tego wieczoru przeniesiemy się nad Wisłę, do klubu Powidoki, gdzie imprezę otworzy założyciel Dunno Recordings i poszukiwacz najdziwniejszych brzmień – Lutto Lento. Tempo z pewnością podkręci DJ LAG – samozwańczy król gatunku, który od kilku lat robi prawdziwą furorę – gqomu. Chociaż w Afryce, a szczególnie na ulicach Durbanu, gqom ma już swoją tradycję, Europa pilnie przygląda mu się od całkiem niedawna – i duża w tym rola właśnie DJ-a Laga.

Eomac dał się już kilkukrotnie poznać polskiej publiczności z bardzo dobrej strony, podając na tacy rasowe, industrialne techno. Tym razem Irlandczyk wystąpi w duecie z Aradem jako Lakker. Wieczór zamknie natomiast związana z kolektywem Oramics ISNT.

 

NIEDZIELA 7 X 

Wisienką (czy jak się w niektórych kręgach przyjęło – truskawką) na torcie warszawskiego Avant Artu będzie niedzielny koncert związanego z grupami takimi jak Napalm Death, Doom, Scorn czy Extreme Noise Terror Micka Harrisa. Artysta zaprezentuje się w projekcie Fret, a na scenie towarzyszyły będą mu wizualizacje autorstwa Stormfielda. To zabójczo ciężkie, mroczne i dystopijne techno. Nie będzie taryfy ulgowej!

Tekst powstał przy współpracy z Fundacją Avant Art, organizatorem Avant Art Festivalu. 

%d bloggers like this: