Parszywa dwunastka to dwanaście ulubionych utworów wybranych przez naszego gościa. W drugiej odsłonie cyklu przepytaliśmy austriacki, pochodzący z Grazu zespół Red Gaze.

Okazja, by przepytać Red Gaze była wyjątkowa, bo Austriacy właśnie debiutancki album studyjny Cuts. Pochodząc z Grazu w austriackiej Styrii, dotychczas związani byli z labelem Wilhelm show me the Major Label (gdzie wydali w 2017 roku epkę Red Gaze), na koncie mają też split z Rosą Nebel. Ale dopiero teraz zaczynają się poważniejsze akcje, bo 25 stycznia Red Gaze wypuścili Cuts, do tego w świetnej post-punkowej wiedeńskiej oficynie Numavi.

Dla FYH członkowie Red Gaze opowiedzieli o utworach, które stale towarzyszą im w odtwarzaczach i bez których nie mogliby się obyć. 3/4 Red Gaze wybrało osiem, głównie mniej znanych kawałków.

Markus: The Boiler – „Control”

(z Body = Death, 2018)

Z łatwością mogę stwierdzić, że to jeden z moich ulubionych kawałków wydanych w 2018. Odświeżająco eklektyczny, ale nigdy przypadkowy. Tracąca na błędy podatność kontrastowała z ostrą siłą. Czasami boję się słuchać tej płyty z powodu jej intensywności. A czy ty się odważysz?

The Boiler jest jednym z wielu wykwintnych skarbów z wiedeńskiej wytwórni Cut Surface.

 

Markus: Coitus Int. – „Dry Up Soon”

(from Dead Excitement 7”,1980)

Mógłbym gadać i gadać o inspirującym i elektryzującym napięciu między monotonnymi i melodramatycznymi a szalonymi elementami na Dead Excitement Coitus Int. O tym, jak to idealnie współgra z moimi preferencjami (post) punka. Zejdźmy jednak inną drogą i zbierzmy kilka faktów. Kiedy Coitus Int. wydali Dead Excitement w 1980 roku, chłopaki z zespołu mieli ledwie 17-18 lat i byli nadal w szkole. Wymyślili nazwę wydającą się dość głupią, oderwaną od awangardowych, punkowych projektów, które pojawiały się w tamtym czasie, dodali też szczyptę indywidualności i wydali ten siedmiocalowy banger. W 2014 roku Deranged Records przywołało Coitus Int. przy prezentacji zespołu Institute. A Institute, z wielką sprawiedliwością, pretendują do tronu współczesnego punka. Dziś siedzę przed moim laptopem, udając, że jestem koneserem i ostatecznie przechodzę do pytania: czy punk ssie?

Stephie: Nachthexen – „Disco Creep”

Inspirujący lo-fi synth punk z Wielkiej Brytanii – głęboko feministyczne teksty, są głośni, nieprzewidywalni i silni.

 

Stephie: Lime Crush – „Graveyard”

Kwartet riot punkowy z Wiednia, pretensjonalność w głębi duszy brzmi taaaaak staromodnie i cool!

Stephie: Mala Herba – „Rusalki”

Pochodzą z Wiednia, czarna magia, duch synthwave disco, emocjonalny, dręczący i silny w tym samym czasie.

Stephie: Cold Leather – „Smile and be nice”

Kumple z trasy, ziomki, najmilsi ludzie z Berlina. Zjełczały, brudny post-punk i energiczne występy na żywo.

Franz: GZA feat. Method Man – „Gold”

To mój ulubiony kawałek z legendarnego albumu GZA, wydanego w 1995 roku solowego Liquid swords, który zresztą według mnie jest najlepszym następcą dobrze znanego 36 Chambers Wu-Tang Clanu. Na Liquid swords GZA zamienia brzmienie Wu-Tang w ciemniejszą i bardziej zniewalającą estetykę, której kumulacją jest właśnie ta piosenka. Produkowane przez jego klanowego brata RZA, to nagranie jest doskonałym przykładem, jak hiphopowi producenci w latach dziewięćdziesiątych uzurpowali sobie brzmienie soulowych i rockowych albumów ich rodziców, przekształcając je w powtarzające się echa własnych doświadczeń pokoleniowych.

Franz: Isolierband – „Keine Gnade”

Mało wiadomo o tym zespole ze wczesnych lat osiemdziesiątych z Düsseldorfu w Niemczech. Najwyraźniej grali tylko jeden koncert na jakiejś imprezie studenckiej w 1982 roku i wydali dwa single podczas ich aktywnego okresu. Ten drugi to „Kontrolle”, a mój ulubiony to „Keine Gnade”. Pod względem dźwiękowym utwór z pewnością nosi podobieństwo do legend NDW (New German Wave), takich jak Grauzone czy Fehlfarben, ale z bardziej punkowym podejściem do gatunku. W tekstach widzimy typowe motywy squattingowego punku w Niemczech, które celebrują nihilizm i beznadziejność, rozpaczliwie szukając małych chwil komfortu i przyjemności w miażdżącej i cynicznej rzeczywistości, od której tak naprawdę nie możemy uciec.

And the English version of the Dirty Dozen: Red Gaze

(kind of dirty dozen, 8 songs available)

Markus: The Boiler – „Control”

(from Body = Death, 2018)

Easily one of my very favorites 2018. Refreshingly eclectic but never random. Shattering vulnerability contrasted with fierce power. Sometimes I am too afraid to listen to this record because of its intensity. Do you dare?

The Boiler is one of many exquisite treasures on the Vienna based Cut Surface Label.

Markus: Coitus Int. – „Dry Up Soon”

(from Dead Excitement 7”,1980)

I could blather a lot on the inspiring and electrifying tension between monotonous and melodramatic, frantic elements on “Coitus Int. – Dead Excitement”. How it perfectly matches my preference of (post) punk. But let´s go down another road and collect some facts: When Coitus Int. – Dead Excitement was released in 1980 the guys were 17-18 years old and still in School. They came up with what seems to be a pretty stupid band name, ripped- off the more avant-gardist punk stuff that was around that time, added a pinch of individuality and created this lasting 7” banger. 2014 Deranged Records named Coitus Int. as a major reference for Institute. Institute is nowadays, with great justice, claiming the throne of contemporary Punk. Today, I am sitting in front of my laptop, pretending real hard to be a connoisseur and ultimately moving on to the question: Does Punk Suck?

Stephie: Nachthexen – „Disco Creep”

Empowering lo-fi synth punk from the UK – deeply feminist lyrics, they are loud, unpredictable and strong.

Stephie: Lime Crush – „Graveyard”

4 piece riot punk from Vienna, artsy at heart sounding sooo old-school and cool!

Stephie: Mala Herba – „Rusalki”

Vienna based, dark witchcraft, synthwave disco spirit, emotional, haunting and powerful at the same time.

Stephie: Cold Leather – „Smile and be nice”

Tour buddies, homies, most loveable people from berlin, rancid, dirty post punk, powerful live performance.

Franz: GZA feat. Method Man – „Gold”

This is my favorite track of GZA’s legendary 1995 solo-album Liquid swords which in my opinion is the best follow up to Wu-Tang Clan’s well known 36 Chambers. On Liquid Swords GZA is converting the Wu-Tang sound into an even darker and more daunting aesthetic culminating in this very song. Produced by his clan-brother RZA the song is a perfectly engineered example of how hip-hop producers in the 90s were usurping the sounds of their parents Soul and Rock LPs transforming them into repetitive echoes of their own generational experiences.

Franz: Isolierband – „Keine Gnade”

Little is known about this early 80s punk band from Düsseldorf/Germany. Apparently they only played one gig at some student party in 1982 and released two singles during their active period, the latter being “Kontrolle“ and my favorite “Keine Gnade“. Sound wise the song definitely bears a resemblance to NDW (New German Wave) legends like Grauzone or Fehlfarben but with a more punk take on the genre. In the lyrics we can see typical motifs of squatting-era punk in germany celebrating nihilism and hopelessness while desperately searching for small moments of comfort and pleasure in a crushing and cynical reality we can’t really escape.

%d bloggers like this: